Zwykło się określać takie pojemniki jako należące do Polskiego Czerwonego Krzyża, ale nie wszystkie należą do tej organizacji. Wiele z takich kontenerów na ulicach polskich miast to własność prywatnych firm. Działają w branży recyklingowej. Zarabiają na oddawanych przez ludzi tekstyliach. A część tych pieniędzy przekazują na pomoc niepełnosprawnym czy ubogim. Choć przyjęło się sądzić, że wrzucane do metalowego kontenera ubrania trafiają do potrzebujących, to nie ze wszystkimi tak się dzieje. Są segregowane i te w najgorszym stanie są przerabiane np. na czyściwo do maszyn.
Już ich nie chcą
Nie ma chyba osoby, która nie widziałaby przepełniony kontener, z którego wysypywały się ubrania, leżały tygodniami na ziemi i mokły w deszczu lub pod śniegiem. Na pewno nie jest to zachęcający widok. Wszystko przez to, że pojemniki nie są opróżniane na czas. Denerwuje to mieszkańców, spółdzielców, zarządców nieruchomości i władze miast. Dlatego nie wszędzie pojemniki są mile widziane.
Bo brzydko
Już w 2021 roku pojemniki PCK zaczęły znikać z Wałbrzycha. Miasto zaczęło wypowiadać umowy organizacji na zajęcie terenu. Powodem były kwestie estetyczne. Prezydent miasta, Roman Szełemej zastrzegł, że współpraca z PCK może zostać przywrócona, ale m musi być skuteczny sposób na utrzymanie porządku w obrębie pojemników.
Problem był też w Warszawie. - Komisja Ładu Przestrzennego, Infrastruktury i Ochrony Środowiska wnioskuje do Zarządu Dzielnicy Włochy o podjęcie działań zmierzających do weryfikacji legalności, oznakowania i identyfikacji kontenerów przez podmioty, do których należą, oraz ograniczenia liczby pojemników na używaną odzież, znajdujących się na terenie dzielnicy - tłumaczył Michał Hausman, radny warszawskiej dzielnicy Włochy i wyjaśniał, że chodziło także o zaśmiecanie terenu.
Takie skargi padały w wielu miastach i dlatego co jakiś czas kolejne wycofuje się ze współpracy przy zbieraniu odzieży. Teraz tak robi Łuków w województwie lubelskim. - Dość często wysyłaliśmy monity do PCK, ale na niewiele one się zdały. W końcu zdecydowaliśmy się wypowiedzieć umowę i wtedy była szybka reakcja z prośbą o spotkanie. Takie się odbyło i mieliśmy zapewnienie od PCK, że będzie wywiązywać się sumiennie z opróżniania pojemników – tak zastępca burmistrza Łukowa, Mateusz Popławski, mówi „Dziennikowi Wschodniemu”.
Na razie organizacja nie zabrała swoich kontenerów, a miasto grozi, że jeżeli tego nie zrobi w ciągu tygodnia, to pojemniki zostaną zdeponowane i poczekają na odbiór.
Napisz komentarz
Komentarze