Przez takiej wypadkowości żadna firma ubezpieczeniowa nie odważyła się nawet ich ubezpieczyć. W efekcie samochody SOP (Służba Ochrony Państwa) jeżdżą bez autocasco.
Drogie wypadki i kolizje
Rządowa ochrona „słynie z kolizji samochodów kierowanych przez funkcjonariuszy SOP, w których brały udział samochody wiozące premierkę Beatę Szydło, ministra Antoniego Macierewicza czy na przykład ministra Zbigniewa Ziobro” – napisała posłanka Hanny Gill-Piątek w swojej interpelacji, cytowanej przez InnPoland.
I zapytała, ile kosztowały „rządowe” wypadki i kolizje? Okazuje się, że były – jak odpowiedział jej Maciej Wąsik z MSWiA – kosztowne. W rozbiciu na lata wygląda to tak:
w 2018 r. – 3 155 835,08 zł,
w 2019 r. – 3 438 788,09 zł,
w 2020 r. – 3 563 913,49 zł,
w 2021 r. – 2 264 602,04 zł,
w 2022 r. – 4 257 097,04 zł.
Łącznie daje to 16,7 mln zł.
Antyterrorysta też nie rozumie takich zachowań
Portal naTemat.pl zapytał Grzegorza Mikołajczyka, szkoleniowca funkcjonariuszy rządowych i byłego antyterrorystę, czy przekraczanie prędkości nie stwarza zagrożenia – już poza cywilami – dla samych urzędników, o których bezpieczeństwo ma dbać SOP.
– Oczywiście, że stwarza– odpowiedział. – Kiedy dowodziłem konwojem, zastanawiałem się, dlaczego bez żadnych podejrzeń zagrożenia jedziemy 120 km/h na trasie, gdzie ograniczenie to 60 km/h. Albo 150 km/h na trasie z ograniczeniem do 90 km/h. W takich sytuacjach nikt nie musi nas atakować, bo my się sami pozabijamy.
Napisz komentarz
Komentarze