Musiał, bo te zmiany wymusiły na nim przepisy unijne. Dodajmy także, że choć rząd projekt ustawy przyjął, to planowane zmiany nie wejdą w życie dopiero w 2026 roku. Ale wtedy zmieni się naprawdę dużo.
Po pierwsze, Urząd Regulacji Energetyki będzie musiał stworzyć porównywarkę wszystkich dostępnych na rynku ofert sprzedaży energii elektrycznej do gospodarstw domowych i firm. W tym drugim przypadku chodzi o przedsiębiorstwa zużywające mniej niż 100 MWh rocznie.
W takiej porównywarce muszą zostać zawarte nie tylko oferty sprzedaży energii, ale też inne usługi świadczone przez tych sprzedawców. Tu warto przypomnieć, że firmy już teraz oferują klientom takie dodatki jak zapewnienie serwisu, ubezpieczenie, a nawet pomoc hydraulika.
Po drugie, będą mogły powstawać obywatelskie społeczności energetyczne. To mogą być spółdzielnie mieszkaniowe, wspólnoty, stowarzyszenia. Co to oznacza? Że mogą powstać duże podmioty kupujące prąd w hurtowych ilościach, a to da im lepszą pozycję negocjacyjną w rozmowie o cenach prądu.
Po trzecie, każdy odbiorca końcowy będzie musiał być w wyposażony w elektroniczny licznik prądu do zdalnego odczytu. Dlatego wizyta bezpośrednia, żeby sprawdzić zużycie energii w domu, nie będzie już potrzebna.
Po czwarte, gospodarstwa domowe będą podpisywać wyłącznie umowy kompleksowe na dostawy energii elektrycznej lub gazu. Czyli nie będzie kilku umów i kilku faktur za wyprodukowanie prądu i jego przesył.
Po piąte, zmiana dostawcy prądu będzie możliwa w ciągu 24 godzin.
Napisz komentarz
Komentarze