Według Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, zadłużenie placówek oświatowych sięga niemal 56 mln zł. Co więcej, szkoły i uczelnie stają się coraz częściej celem ataków hakerskich.
Miliony do spłaty
Na koniec ubiegłorocznych wakacji zadłużenie wobec branży edukacyjnej wynosiło 20,7 mln zł. W rok wzrosło do 24,6 mln zł do spłaty, a dotyczy to 12,4 tys. dłużników – wynika z danych KRD.
Wysoka inflacja i rosnące koszty energii zmuszają szkoły i uczelnie do podnoszenia czesnego. Tymczasem uczniowie i studenci borykają się z gwałtownym wzrostem kosztów wynajmu stancji i akademików.
Firmy również zalegają z płatnościami za wynajem sal, sprzętu, szkolenia pracowników czy badania. Mają aż 5,3 mln zł zaległości.
Średnie zadłużenie jednego dłużnika wynosi prawie 20 tys. zł.
Kobiety zadłużają się częściej
Wśród zadłużonych wobec instytucji edukacyjnych dominują kobiety – to aż 2/3 wszystkich dłużników. Łącznie są winne 11 mln zł. Mężczyźni mają do oddania 8,2 mln zł.
Głównym powodem tej dysproporcji jest częstsze podejmowanie nauki przez kobiety. Według danych GUS-u na koniec 2023 roku na uczelniach wyższych w Polsce studiowało 1,2 mln osób, z czego 728 tys. to kobiety.
Największe zadłużenie mają osoby w wieku 26-35 lat – łącznie 8,1 mln zł. Z kolei dłużnicy z grupy wiekowej 36-45 lat są winni 4,2 mln zł, a ci do 25 roku życia zalegają na 3,4 mln zł.
Hakerzy też chcą dostać się do szkół
Placówki edukacyjne zmagają się nie tylko z problemami finansowymi. Realnym zagrożeniem dla szkół i uczelni stały się ataki hakerskie. W ciągu tygodnia odnotowuje się średnio 1500 prób cyberataków na jednostki oświatowe. Według Check Point Software to aż dwukrotnie więcej niż w 2022 r.
Hakerzy mają na celowniku instytucje edukacyjne ze względu na cenne dla nich dane osobowe uczniów i studentów, które mogą potem wykorzystać do wyłudzeń. Niestety wiele placówek nie dysponuje wystarczającymi środkami zabezpieczeń, co czyni je łatwym łupem dla cyberprzestępców.
Napisz komentarz
Komentarze