Inspektorzy Transportu Drogowego kojarzeni są raczej z kontrolowaniem kierowców ciężarówek. Jednak mają także prawo zatrzymywać samochody osobowe i kierowcom takich aut także mogą wlepiać mandaty.
Dodajmy, że tzw. krokodyle – bo tak się potocznie nazywa kontrolerów – mają do dyspozycji nieoznakowane, szybkie samochody wyposażone w wideorejestratory i mierniki prędkości.
Nagroda za mandat
Money.pl ujawnił właśnie, jakie zasady panują w Biurze Kontroli Opłaty Elektronicznej GITD.
„To lista pięciu, ułożonych w kolejności od najważniejszego do najmniej ważnego, czynników warunkujących otrzymanie przez inspektora drogowego nagrody” – podaje serwis.
I wylicza, że dodatkowe pieniądze dla pracowników zależą od:
- kontroli wynikowej podmiotów zagranicznych,
- kontroli wynikowej podmiotów krajowych,
- nałożonej grzywny w drodze mandatu karnego,
- kontroli stanu technicznego skutkującej zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego,
- sprawowaniem zastępstwa pod nieobecność koordynatora zespołu.
Wynika z tego, że premiowani są inspektorzy, którzy nałożą na kierowców więcej mandatów. Na pierwszym miejscu są obcokrajowcy, bo oni karę muszą zapłacić od razu. Polacy mają na to więcej czasu.
List do premiera
Związkowcy z GITD uważają, że tego typu hierarchia nagród jest niezgodna nie tylko z prawem polskim, ale także unijnym. Zwracają uwagę, że Ustawa o transporcie drogowym wprost zakazuje tego typu działań, bo zakazuje dyskryminacji ze względu na kraj rejestracji pojazdu, zamieszkania kierowcy czy siedziby firmy – donosi portal.
I dodaje, że pracownicy ITD wystosowali pismo w tej sprawie do premiera, ministra infrastruktury i szefowej Służby Cywilnej.
Tłumaczą także, że nie każda kontrola musi skończyć się mandatem, a zasady są sprzecznie z przepisami.
„W ocenie związku zawodowego uczyniono to z niskich pobudek związanych z uzyskaniem preferowanych przez organy naczelne wyników” – alarmują związkowcy.
Ani GITD, ani strona rządowa nie skomentowały jeszcze tych doniesień.
Napisz komentarz
Komentarze