Co kryje się pod pozornie niewinnym mruganiem światłami na drodze? Kobieta ostrzegała w ten sposób innych kierowców przed policyjnym patrolem.
Prawo tego nie zabrania. Dlatego funkcjonariusze sięgnęli po inne argumenty.
Długa tradycja
W Polsce mruganie światłami, żeby ostrzec innych kierowców przed patrolem drogówki, ma długą tradycję. Wielu kierowców uważa to za formę solidarności, porównywaną do działań słynnego Janosika – ostrzegają innych, aby ci uniknęli kary.
Jednak taka inicjatywa może mieć poważne konsekwencje, bo nigdy nie wiadomo, kogo ostrzegamy – być może to pijany kierowca, osoba pod wpływem narkotyków albo ktoś jadący bez uprawnień lub przestępca ukrywający się przed policją.
Czy mruganie światłami jest zgodne z prawem?
Pomimo popularności tej praktyki ostrzeganie innych kierowców nie jest bezpośrednio zakazane przez prawo. Policja nakłada jednak mandaty za nieprawidłowe użycie świateł drogowych. Zgodnie z art. 51 Prawa o ruchu drogowym.
Kobieta ostatecznie przyznała się do wykroczenia, co skończyło się mandatem w wysokości 200 zł i 4 punktami karnymi.
W normalnych warunkach atmosferycznych należy korzystać ze świateł mijania lub do jazdy dziennej, a nie świateł drogowych. Dlatego funkcjonariusze mogą karać za niewłaściwe korzystanie z oświetlenia pojazdu, jednak za samo ostrzeganie przed kontrolą już ukarać nie mogą.
Lepiej nie próbujmy wykiwać władzy
Chociaż wielu kierowców uważa ostrzeganie innych za akt pomocy i solidarności, warto zastanowić się nad jego konsekwencjami. Ostrzegając pirata drogowego lub pijaka, można nieświadomie przyczynić się do tragedii. Dlatego policja nie ma litości dla takich zachowań.
Zamiast próbować „wykiwać” władzę, lepiej skupić się na bezpiecznej jeździe. Na tym skorzystają wszyscy – przypomina policja.
Napisz komentarz
Komentarze