Ministerstwo Sprawiedliwości chce – jak podała „Rzeczpospolita” – żeby o rozwodzie decydowały nie tylko obciążone sądy. Ma dwie propozycje: albo rozwód u notariusza, albo w urzędzie stanu cywilnego
Na tym rozwiązaniu – jeśli wejdzie w życie – skorzystają również sądy, bo z kolejki po rozwód wypadnie jedna trzecia par.
Coraz więcej rozwodów
W 2023 r. – według GUS – o rozwód wystąpiło prawie 57 tys. małżeństw To ok. 3 tys. mniej niż rok wcześniej. W tym samym czasie orzeczono 600 separacji.
W pierwszych miesiącach 2024 r. – jak wynika z danych 47 sądów okręgowych w Polsce – wpłynęło do nich 21,1 tys. pozwów rozwodowych. To o 5,7 proc. więcej niż w tym samym czasie w 2023 r.
Rozwód bez orzekania o winie – a takie pary stanowią jedną trzecią wszystkich rozwodzących się małżeństw – można uzyskać na rozprawie trwającej od kilu do kilkunastu minut.
Krótsza droga przez mękę
Ministerstwo Sprawiedliwości analizuje 2 propozycje: rozwód przed notariuszem (po rozszerzenie jego uprawnień) lub urzędnikiem urzędu stanu cywilnego.
Każde z tych rozwiązań odciążyłoby sądy i skróciło drogę przez mękę zdecydowanych na rozwód małżonków. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w małżeństwie są małoletnie – argumentuje resort.
Prawnicy chwalą i przestrzegają
– Możliwość uzyskania rozwodu poza sądem, czy to u notariusza, czy w urzędzie stanu cywilnego, sprawi, że małżonkowie nie będą czekać po 8-12 miesięcy na rozprawę, która w przypadku zgodnych wniosków stron trwa kilkanaście, a czasem wręcz kilka minut – komentuje dla Rz mecenas Joanna Dominowska.
Jednak zdaniem niektórych ekspertów rozwód u notariusza czy w urzędzie stanu cywilnego – dodaje dziennik – nie powinien następować za szybko. Zdarza się bowiem, że pary, którzy podjęły zgodną decyzję o rozwodzie, porozumiewają się i wycofują pozwy.
Napisz komentarz
Komentarze