Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 15:08
Reklama
Reklama

Niewiarygodne jak doszło do tragedii. 14-latka umierała z zimna kilkaset metrów od policji

Ojciec nastoletniej Natalii od rana jej szukał. Był na policji, lecz nikt nie próbował namierzyć jej telefonu. 14-latka umierała przed sklepem 500 m od komendy policji. Samotnie wśród ludzi.
Niewiarygodne jak doszło do tragedii. 14-latka umierała z zimna kilkaset metrów od policji
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor: iStock

Kiedy zajrzymy na stronę internetową policji, zobaczymy, jak funkcjonariusze odnajdują zagubione dzieci, żeby nie zamarzły. Przeczytamy apele o to, aby pomagać osobom, które marzną na ulicach. I można zadać pytanie, jak to wszystko się ma do tego, co wydarzyło się w Andrychowie w powiecie wadowickim.

Głęboka hipotermia

Natalia została przewieziona do szpitala w stanie głębokiej hipotermii. 

– Dziecko trafiło do szpitala we wtorek około godz. 18. Była w stanie bardzo głębokiej hipotermii, temperatura ciała wynosiła 22 stopnie – przekazała rzeczniczka szpitala Katarzyna Pokorna-Hryniszyn.

I dodała, że na dziewczynkę czekał ponaddwudziestoosobowy zespół specjalistów przygotowanych do przeprowadzenia procedury ECMO. 

– Wszystko odbyło się w rekordowym tempie. Niestety, to wszystko działo się za późno – wyjaśniła rzeczniczka.

14-latki nie udało się ej uratować. Zmarła. 

Kilka godzin na mrozie

Natalia spędziła kilka godzin na mrozie koło sklepu w centrum Andrychowa. Ludzie ją mijali. I nic, żadnej reakcji. Zareagowała tylko jedna osoba – pan Rafał, przyjaciel rodziny dziewczynki, który pomagał w jej poszukiwaniach.

– Zobaczyłem twarz dziewczynki, tragiczny widok. Leżała z telefonem w ręku. Telefon funkcjonował cały czas, bo nawet miała palec na ekranie i on się świecił – powiedział dziennikarzom.

Mężczyzna przeniósł dziewczynę do sklepu. Tam zaczął ją reanimować. 

– Przykładałem rękę i nie wyczuwałem pulsu, nie wyczuwałem oddechu – podkreślał pan Rafał.

Rodzinna tragedia

Natalia mieszkała tylko z tatą. Wyszła z domu rano i miała pojechać do położonej 7 km dalej miejscowości Kęty. Tam chodziła do szkoły.

Ale poczuła się źle. Zadzwoniła do rodziny i powiedziała, że nie wie, co się dzieje i nie wie, gdzie jest. Później kontakt się urwał. Ojciec dziecka zaczął poszukiwania. Prosił o pomoc policję.

– W momencie otrzymania zawiadomienia o zaginięciu policjanci niezwłocznie uruchomili wszelkie procedury związane z poszukiwaniami. Dziewczynka została odnaleziona na terenie Andrychowa około godz. 13.30 – powiedziała Onetowi st. asp. Agnieszka Petek, rzeczniczka prasowa KPP w Wadowicach. 

Trwa śledztwo. Prokuratura chce szczegółowych wyjaśnień

W policji zaczęła się kontrola, a prokuratura rozpoczęło śledztwo. Bo jak to jest możliwe, że przed sklepem umierała dziewczyna? I jak to możliwe, że działo się to zaledwie 500 metrów od komendy policji?

Według relacji mediów – ojciec Natalii czekał godzinę, aż przyjęto zgłoszenie o zaginięciu. Policja nie skorzystała także z prostego narzędzia, jakim jest namierzenie telefonu. Tak można by ustalić, gdzie jest dziewczyna i szukać jej w tym rejonie.

– Prokurator realizuje czynności procesowe. Są to w szczególności przesłuchania świadków. Mają one na celu wszechstronne wyjaśnienie tej sprawy i ustalenie wszystkich okoliczności tego zdarzenia, ewentualnych osób, które na skutek działania lub zaniechania mogły przyczynić się do śmierci dziecka – powiedział prokurator Janusz Kowalski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

M. 01.12.2023 17:33
Każdy patrzy na siebie i dlatego tak to jest.

Dominika 01.12.2023 13:04
Każdy patrzy tylko na siebie i stąd takie tragedie.

FACEBOOK
Reklama
NAPISZ DO NAS

Zapraszamy do kontaktu!

Reklama