Szkolny hejt to już uczniowska codzienność. Coraz więcej dzieci musi sobie jakoś radzić nie tylko z fizyczną, ale i słowną agresją swoich rówieśników.
Szkoły na różne sposoby próbują przeciwdziałać agresji fizycznej i słownej. Tyle że miejscem, w którym kwitnie hejt, jest niestety poza ich zasięgiem. To internet. Bo to tam właśnie powstają różne grupy, które tworzą i kolportują – często obrzydliwe i groźne – fałszywki o swoich koleżankach i kolegach. To stamtąd hejt wylewa się hektolitrami.
Czarny obraz polskiej szkoły
Zebrane przez Fundację Dajmy Dzieciom Siłę dane dobrze pokazują, jak w ostatnich latach przemoc rówieśnicza dramatycznie wzrosła. Szczególnie przemoc psychiczna – w ciągu ostatniej dekady z 28 do 43 proc. Przeniesienie szkolnych konfliktów do przestrzeni internetowej eskaluje agresję.
Pomimo że rodzice i nauczyciele są świadomi problemu, ich działania często okazują się nieskuteczne. Dlatego konieczna jest współpraca obu tych grup oraz uczniów w celu zbudowania wzajemnego zaufania i zgłaszania oraz napiętnowania przypadków hejtu.
Ocena z zachowania w dół
Szkoły starają się monitorować media społecznościowe. To jednak często nie wystarcza, żeby skutecznie przeciwdziałać temu zjawisku. Potrzebne są zmasowane działania edukacyjne i profilaktyczne prowadzone przez specjalistów.
Uczniowie muszą zdawać sobie sprawę, że ich zachowanie w internecie, w tym używanie obraźliwego języka i postępowanie sprzeczne ze statutem szkoły, może wpłynąć na ich ocenę z zachowania.
Co więcej – hejterskie komentarze mogą zostać uznane za przejaw demoralizacji. A wtedy wobec hejtera można zastosować środki wychowawczo-poprawcze albo lecznicze. Należą do nich m.in. obserwacja medyczna, nadzór kuratora albo umieszczenie w zakładzie poprawczym.
Napisz komentarz
Komentarze