Premier zapowiada walkę z polityką supermarketów. Chce ograniczyć sprzedaż tzw. marek własnych. A to są tańsze odpowiedniki droższych towarów.
Takie towary na sklepowych półkach są już normą. To dżemy, ciastka, mąka czy czpisy które są oznaczone logo sklepu lub inną, ale zarezerwowaną dla danej sieci. Tak postępują największe sieci, a klienci sobie to chwalą. Powodem jest cena – z reguły niższa niż na towarach z logo znanej firmy.
Tak sprzedają coraz więcej towaru
Przywykło się także myśleć, że tzw. marki własne to gorsza jakość. To nie do końca prawda. Z badania z 2020 roku wynika, że towar wytworzony specjalnie dla konkretnej sieci sklepowej cieszy się powodzeniem.
Według analiz firmy Nielsen marki własne odpowiadają za 19,8 proc. sprzedaży FMCG (głównie żywność, napoje, środki czystości). W 2019 r. wartość sprzedaży marek własnych w Polsce wyniosła 32,1 mld zł. W 2022 roku udział produktów spożywczych pod markami własnymi w całkowitej sprzedaży wzrósł do 21,4 proc.
Premier chce zmian dla dobra polskich producentów
– Będziemy nie tylko starali się jak najlepiej wyegzekwować przepis, a może nawet go wzmocnić, że jeżeli sieci dyskontowe lub supermarkety prezentują na swoich półkach artykuły rolne lub inne artykuły, to mogą prezentować tylko 20 proc. tych artykułów pod swoją własną marką. Cała reszta, musi być pod marką własną producenta – zapowiedział premier Mateusz Morawiecki.
Jest to część zmian w sklepach, jakie chce wprowadzić PiS. Inną jest pogram „Lokalna półka”, w myśl którego 2/3 produktów w sklepach ma być pochodzenia polskiego.
Co do marek własnych, to Morawiecki tłumaczył, że chce, aby polscy producenci występowali pod własnymi nazwami, bo to im pomoże przebić się na rynku krajowym i zagranicznym.
Własne logo lepsze?
Andrzej Gantner, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności, zauważa, że nie jest to pomysł nowy i nie musi być najgorszy. Po pierwsze dlatego, że marki własne nie muszą „walczyć” o dobre miejsce na półce, tak jak to jest w przypadku marek producenckich. Ale do pomysłu PiS trzeba podchodzić spokojnie.
– Należy pamiętać, że za towarami marek własnych sieci handlowych stoją często polscy producenci produktów markowych, którzy w ten sposób zwiększają swój wolumen sprzedaży, zmniejszając w ten sposób koszty jednostkowe. Część przedsiębiorstw produkujących na potrzeby marek własnych to z kolei takie, które nie mają szans na przebicie się na rynku z własnymi markami i produkcja dla sieci stanowi podstawę ich funkcjonowania – wyjaśnia w portalu dlahanldu.pl.
Gantner zwraca też uwagę, że jeżeli proponowane przepisy wejdą w życie, to mogą być niezgodne z prawem unijnym.
Napisz komentarz
Komentarze