Maszt na Wieży Bismarcka został zainstalowany w 1965 roku. Służył do komunikacji radiowej Świnoujście – Szczecin, do wprowadzania statków.
O likwidacji masztu z dachu Wieży Bismarcka przesądził nakaz konserwatora zabytków w 2015 roku.
-Od momentu zakupu wieży, czyli 06.2020 r. tworzyliśmy projekt budowlany, program prac konserwatorskich, czekaliśmy na pozwolenie MKZ, pozwolenie na budowę, dziennik budowy oraz na najważniejszych ludzi w tym przypadku specjalistów Alpinistów-Spawaczy - mówi Wojciech Kłodziński, właściciel wieży.
Trudna operacja dzielnych alpinistów
Cięcie było bardzo trudne: trzeba było z nad głowy, na wysokości 50 metrów nad ziemią, odciąć plazmą pierwsze odcinki sztycy.
Następnie został zdemontowany kosz ale okazało się, że jest "maszt w maszcie" czyli rura w rurze na odcinku 1m łączenia. Metrowy element ważył ponad 200 kg. Dla jednej osoby wiszącej na linie, na kiwającym się od wiatru maszcie, to zadanie było niemożliwe do wykonania – opowiada pan Wojciech.
Alpiniści pojechali do Wrocławia po inny sprzęt - palnik acetylenowy. Dużo mocniejszy, ale jednocześnie bardzo niebezpieczny, bo odłamki rozżarzone mogą kapać na linę i ją przepalić. Ponad 50 metrowy wąż sięgał do butli acetylenu w dole wieży. Same butle były także wyzwaniem, ponieważ wjazd pod górę samochodem po ściegu był niemożliwy.
Gdy przebrnęli przez łączenie, pogorszyła się pogoda, nadchodziły święta, zabrakło gazu w butlach.
Ale tuż po świętach, maszt został już całkowicie wycięty.
Około 70 kg odcinki po 50cm zostały spuszczane na linie do oddalonego drzewa. Następnie turlane z 200m górki do samochodu i wywiezione na złom.
Kolejne prace przy remoncie zabytkowego, ale przez lata bardzo zaniedbanego obiektu mają być prowadzone wiosną – zapowiada właściciel.
Napisz komentarz
Komentarze