Jeżeli ktoś we wtorek oglądał główne wydanie „Wiadomości” TVP, to zauważył, że zasadnicza część serwisu była poświęcona lex Tusk. TVP jednak ustawę powołującą polityczną komisję do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce w latach 2007-2022 nazywa inaczej. W mediach publicznych określa się ją jako Lex Anty-Putin. Tak też ją nazywają politycy PiS.
TVP przekonuje, że ustawa jest zgodna z konstytucją. Że zgłaszane obiekcje są oparte na nieprawdziwych informacjach, a zapisy ustawy są źle interpretowane.
Reporter TVN „przedstawicielem Kremla”?
Duża część „Wiadomości” była też poświęcona TVN. To, co się dzieje między TVP a prywatną stacją otwarcie krytyczną wobec PiS można już śmiało nazwać wojną. TVN wydaje się być najpoważniejszym medialnym wrogiem władzy.
I tu wracamy do lex Tusk, bo łączy się ona z mediami. Wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz powiedział w Sejmie wprost:
– Moim zdaniem również powinno stanąć przed tą komisją wielu dziennikarzy.
Kogo miał na myśli? Łatwo się domyślić, że np. reporterów TVN. Takie domniemanie jest uzasadnione, jeżeli przypomni się niedawne słowa Jarosława Kaczyńskiego skierowane do reportera TVN24 Mateusza Grzymkowskiego. Prezes PiS nazwał go „przedstawicielem Kremla” po tym, jak dziennikarz zapytał o zaufanie do szefa MON Mariusza Błaszczaka.
Komisja i media
Zresztą w ustawie kilka punktów poświęconych jest mediom i pracy komisji. Otóż okazuje się, że to przewodniczący komisji zezwala na transmitowanie obrad. To sama komisja może ustalić zasady przebywania na sali dziennikarzy. Może też ograniczyć ich liczbę.
Przewodniczący może też kazać opuścić salę, „w której odbywa się rozprawa, przez przedstawicieli środków masowego przekazu, którzy zakłócają przebieg rozprawy”.
Jak to się ma do prawa obywateli do informacji?
Ostra reakcja świata
Jeszcze w środę o Lex Tusk może dyskutować Parlament Europejski. Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders ocenił:
– Szczególne wątpliwości budzi wprowadzenie nowej komisji, która jest w stanie pozbawić poszczególne osoby prawa wyborczego, będzie mogła zakazać im pełnienia funkcji publicznych. Można to zrobić za pomocą decyzji administracyjnej bez jakiegokolwiek przeglądu sądowego. Jest to specjalny problem, który przeanalizuje komisja i w razie czego podejmie odpowiednie kroki, ponieważ nie możemy zgodzić się na taki system bez prawdziwego dostępu do sprawiedliwości, do niezależnego sędziego wyłącznie na podstawie decyzji administracyjnej.
Z kolei rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller powiedział, że: – Rząd Stanów Zjednoczonych jest zaniepokojony przyjęciem przez polski rząd nowych przepisów, które mogą być nadużywane do ingerowania w wolne i uczciwe wybory w Polsce. Podzielamy obawy wyrażane przez wielu obserwatorów, że ustawa mająca na celu utworzenie komisji do zbadania rosyjskich wpływów może zostać wykorzystana do zablokowania kandydatur polityków opozycji bez należytego procesu. Wzywamy rząd Polski do dopilnowania, aby ustawa ta nie uniemożliwiała wyborcom głosowania na wybranego przez nich kandydata i aby nie była przywoływana lub nadużywana w sposób, który mógłby wpłynąć na postrzeganą legalność wyborów.
Lex Tusk komentują także zagraniczne media. Francuski portal news-24.fr pisze, że ustawa „Ma być wyraźnym przykładem tego, jak PiS wykorzystuje ustawodawstwo do realizacji własnych celów”.
Doradcy odchodzą
Z Rady ds. Szkolnictwa Wyższego, Nauki i Innowacji, którą powołał Andrzej Duda, odszedł rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie Stanisław Mazur. Przyznał, że Lex Tusk jest w jego ocenie „przykładem bezprawia administracyjnego”.
Z Rady ds. Przedsiębiorczości (też powołanej przez prezydenta) odeszła właśnie Beata Stelmach, członkini rad nadzorczych spółek giełdowych.
– Zbyt długo pracowaliśmy, żeby mieć demokrację. Teraz może być ona nadwyrężona – powiedziała.
Z pracy w Narodowej Radzie Rozwoju (też działa przy prezydencie) odszedł wirusolog prof. Krzysztof Pyrć. W liście napisał, że nie może pozostać bierny „W obliczu podpisania przez Pana Prezydenta ustawy, która umożliwia niszczenie wolności i demokracji w imię interesów partyjnych (...)”.
Andrzej Duda jest prawnikiem. Promotor jego doktoratu na Uniwersytecie Jagiellońskim prof. Jan Zimmermann ocenił sytuację tak:
– Nie mam wątpliwości, że cała ta ustawa jest haniebna. Tak samo określiłbym postępowanie prezydenta Andrzeja Dudy w tej konkretnej sprawie. Owszem, pan prezydent już wcześniej swoim działaniem łamał prawo, ale teraz położył już swoją prezydenturę na łopatki. To najgorsza ze wszystkich jego dotychczasowych decyzji.
Węgry numer 2
Obecnie Polska jest stawiana w jednym szeregu z Węgrami. Jako kraj łamiący zasady praworządności, w którym opozycja nie ma żadnego wpływu, a media powszechnie sprzyjają władzy.
W 2011 roku, kiedy prezes PiS na gorąco komentował wynik wyborów parlamentarnych (wygranych przez PO), mówił tak:
– Jestem, proszę państwa, głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy nam się uda, że będziemy mieli w Warszawie Budapeszt.
Zastrzeżenia wobec Lex Tusk
Najpoważniejsze dotyczą tego, że komisja ma być wymierzona niemal personalnie w Donalda Tuska. Po drugie, komisja będzie miała bardzo szerokie uprawnienia i może zastąpić prokuraturę i sąd.
Komisja ma możliwość nałożenia na konkretną osobę zakazu „pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat”. Oznacza to, że komisja na zakończenie swoich prac może wykluczyć z zajmowania funkcji publicznych np. Donalda Tuska.
Prawnicy punktują luki i niekonsekwencje ustawy. Wśród nich Marcin Wiącek, rzecznik prawa obywatelskich, który analizuje, co się stanie, jeśli wezwana osoba nie stawi się przed komisją. Wtedy sprawa może trafić do sądu. A to oznacza dla PiS-u kłopoty.
Napisz komentarz
Komentarze