<!-- /* Style Definitions */ p.MsoNormal, li.MsoNormal, div.MsoNormal {mso-style-parent:""; margin:0cm; margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:12.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-font-family:"Times New Roman";} /* Page Definitions */ @page {mso-footnote-numbering-restart:each-section;} @page Section1 {size:612.0pt 792.0pt; margin:70.85pt 70.85pt 70.85pt 70.85pt; mso-header-margin:35.4pt; mso-footer-margin:35.4pt; mso-paper-source:0;} div.Section1 {page:Section1;} -->
– Proponowane zmiany zbliżone są do rozwiązań niemieckich, ale niestety są mniej elastyczne – powiedział serwisowi dziennik.pl Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska.
Chodzi o to, żeby upłynnić ruch na drogach
W taki sposób skomentował najnowszy pomysł Ministerstwa Infrastruktury. Jego szczegóły nie są jeszcze znane, ale idea już tak. Najkrócej: rząd chce zakazać ciężarówkom wyprzedzania się. Te przepisy mają obowiązywać na autostradach i drogach ekspresowych.
– To sytuacja nader niebezpieczna, gdy kierowca ciężarówki jedzie za samochodem ciężarowym i decyduje się na wyprzedzanie – ocenił minister Andrzej Admaczyk.
I dodał, że: – Generalnie chodzi o to, żeby upłynnić ruch na drogach szybkiego ruchu, zmniejszyć duże zagrożenie wynikające z faktu wyprzedzanie się samochodów ciężarowych.
W Niemczech zrobili to z głową
Każdy kierowca miał chyba w życiu taką sytuację. Widział, jak jedna ciężarówka wyprzedza drugą. To niebezpieczna i długo trwająca operacja. Takie zakazy funkcjonują (w różnej formie) w krajach zachodnich, ale – jak mówi Wroński – polski pomysł jest daleki od ideału.
– W Niemczech zakaz wyprzedzania na autostradowych jezdniach posiadających jedynie dwa pasy ruchu wprowadzany jest za pomocą znaków drogowych. Tam, gdzie wprowadzenie takiego zakazu spowodowałoby więcej szkód niż korzyści, po prostu rezygnuje się z odpowiedniego oznakowania. W Polsce nie będzie to możliwe, bo resort planuje zmiany w prawie o ruchu drogowym. Tym samym nie będzie można dostosowywać organizacji ruchu do faktycznych potrzeb – tłumaczy.
Później trzeba będzie to odkręcać
I wyjaśnia, że o ile na autostradach zakaz nie powinien być kłopotem dla innych kierowców, to już na ekspresówkach nie będzie to korzystne rozwiązanie. Chodzi o to, że ciężarówka może jechać np. 60 km/h i to spowoduje zator drogowy. Przecież za takim pojazdem ustawi się kilka innych tirów.
– Nie chcę komentować szerzej skutków gospodarczych wynikających z m.in. opóźnienia dostaw wykonywanych w trybie „just in time” do tych polskich zakładów, które w wyniku optymalizacji wykorzystania dostępnych zasobów nie posiadają magazynów. Brak szerszego komentarza na ten temat, wynika z faktu, że w okresie wyborczym takie argumenty nie trafiają do uszu polityków. A szkoda, bo później trzeba będzie to odkręcać. Tak jak ma to obecnie miejsce w przypadku zbyt restrykcyjnego systemu punktowego – przypomniał Wroński.
Napisz komentarz
Komentarze