Z oświadczenia majątkowego Marcina Pawlickiego wynika, ze oprócz wysokich zarobków, szczeciński radny posiada dwa mieszkania i akcje za prawie pół miliona złotych. Kontrowersje zdają się jednak budzić jego zarobki – 1,14 mln zł za ubiegły rok. A w tym mogą być jeszcze wyższe.
Około 100 tysięcy miesięcznie
Zarobki za ubiegły rok średnio wynoszą aż 95 tysięcy złotych miesięcznie. Oczywiście przy premiach czy innych dodatkach pensja może być większa lub mniejsza w danym miesiącu.
Jednak kwota roczna wzbudziła niemałe poruszenie wśród lokalnych polityków z różnych ugrupowań, w tym nawet wśród kolegów Marcina Pawlickiego z Prawa i Sprawiedliwości. Jeden z nich wyraził zdecydowaną opinię, że jeśli radny chce zarabiać tyle pieniędzy, to powinien zrezygnować z bycia radnym, bowiem wymaga to dużego poświęcenia i zaangażowania, czego, jak niektórzy oceniają, nie było w przypadku Pawlickiego.
Zarobki jak w Niemczech?
Warto też dodać, że Marcin Pawlicki nie odpowiadał na pytania portalowi Onet dotyczące jego pracy w ENEA i dokładnie na czym polegają jego zajęcia. To budzi jeszcze większe wątpliwości co do tego, jakim sposobem zarobił tak dużo, skoro nie wydaje się, żeby miał odpowiednie kwalifikacje czy doświadczenie.
Gdy podczas jednej z sesji Rady Miasta Szczecin próbowano odczytać jego oświadczenie majątkowe, zareagował agresywnie zwracając się do radnego Koalicji Obywatelskiej "Für Deutschland!".
Zły przykład dla pracowników?
Nie można też zapomnieć, że zasiadanie w spółkach skarbu państwa nie zawsze wiąże się z posiadaniem odpowiednich kompetencji, a w większości przypadków jest to nagroda za wierność danej partii. To może wywoływać zgorszenia wśród pracowników ENEA, którzy widzą, że człowiek z politycznego nadania zarabia tyle pieniędzy, a przy tym nie wykazuje się "kompetencjami", które byłyby warte tak wysokiej kwoty.
Wygląda na to, że Marcin Pawlicki staje się coraz bardziej kontrowersyjną postacią, a jego dalsze zasiadanie w Radzie Miasta Szczecin może wpłynąć negatywnie na postrzeganie partii PiS, z którą jest związany od ponad 20 lat.
Pierwsze o sprawie poinformowały "Gazeta Wyborcza" i portal Onet.
Napisz komentarz
Komentarze