Zmiany są już pewne, bo zaakceptował je rząd. Ze znowelizowanego Prawa o ruchu drogowym zniknie zapis o opłacie ewidencyjnej.
„W wyniku tych zmian zakładane jest wyeliminowanie opłat ewidencyjnych uiszczanych przez obywateli i przedsiębiorców w związku z rejestracją pojazdów, nabywaniem uprawnień do kierowania pojazdami, poddaniem pojazdu wymaganym badaniom technicznym” – czytamy opisie skutków tej regulacji prawa.
Za co nie będziemy płacić?
Oznacza to, że kierowcy nie poniosą już tych kosztów. Ale nie tylko oni, bo tego rodzaju opłata obowiązuje także w innych przypadkach:
- rejestracja pojazdu,
- wydanie dowodu rejestracyjnego,
- wydanie pozwolenia czasowego,
- wydanie zalegalizowanych tablic rejestracyjnych i wtórników,
- przeprowadzenie badania technicznego pojazdu oraz odczyt stanu drogomierza pojazdu po wymianie,
- wydanie prawa jazdy,
- wydanie międzynarodowego prawa jazdy,
- wydanie karty kwalifikacji kierowcy.
Tak naprawdę oszczędność na zlikwidowaniu opłaty ewidencyjnej będzie iluzoryczna, bo w kieszeni zostanie nam niewiele – od 50 groszy do 1 złotego.
Opłata ukryta w składce
Firmy ubezpieczeniowe przestrzegają jednak, że w zamian wzrośnie „danina” ukryta w składce OC, która zasila Fundusz Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK).
Obecnie wynosi ona wynosi 1 euro. Rząd chce, aby opłata wynosiła „co najwyżej 1 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej”.
– Z punktu widzenia państwa lepiej pobierać opłaty od kilkunastu ubezpieczycieli jednorazowo niż w tysiącach pojedynczych transakcji. Efekt będzie jednak taki, że za tę zmianę zapłacą wszyscy kierowcy. Nieważne, czy ktoś jeździ jednym i tym samym samochodem przez 15 lat, czy zmienia auta jak rękawiczki – opłata będzie dokładnie taka sama dla każdego i regularna – powiedział money.pl Marcin Broda, analityk Ogmy.
Żeby pasażer czuł się bezpieczniej
Kolejna zmiana zapisana w projekcie nowelizacji Prawa o ruchu drogowym już tak kierowców nie ucieszy. Rząd chce zwiększyć bezpieczeństwo pasażerów, którzy korzystają z przewozów drogowych, w tym także z przewozu zamawianego przez aplikację.
W myśl nowych przepisów przedsiębiorcy pośredniczący w przewozach będą zobowiązani do weryfikacji kierowców przed rozpoczęciem współpracy i zleceniem pierwszego przewozu – w trybie osobistego stawiennictwa, w tym weryfikacji ich tożsamości (utrwalenie wizerunku), posiadanych uprawnień (prawa jazdy) oraz niekaralności, weryfikacji dokumentów uprawniających do kierowania pojazdem, a w przypadku polskich dokumentów do sprawdzenia ich autentyczności, weryfikacji po rozpoczęciu współpracy z kierowcą, czy przewóz faktycznie realizuje osoba, której go zlecono.
Nowe przepisy zaostrzą również kary za naruszenie obowiązków zapisanych w ustawie – zarówno dla przedsiębiorców, którzy pośredniczą w przewozach, jak i dla osób wykonujących przewóz. Dotyczy to także przewozów osób przez aplikacje takie jak Bolt czy Uber.
Przepisy trafią teraz do Sejmu, co oznacza, że na zmiany trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Napisz komentarz
Komentarze