Chodzi o świadectwo charakterystyki energetycznej, nazywane również certyfikatem lub paszportem energetycznym. To dokument, który określa zużycie różnych źródeł energii w budynku. Wynika z niego m.in., w jakim stopniu nieruchomość zasilana jest np. energią odnawialną oraz jakie jest jej realne zapotrzebowanie na ogrzewanie.
Dotychczas dokument ten wymagany był w przypadku domów jedno- i wielorodzinnych z 2009 roku i lat późniejszych. Unijne regulacje wymagały jednak nowelizacji tych przepisów i świadectwo będzie wymagane również w przypadku starszych budynków. Ta zmiana ma sprawić, że w Polsce budownictwo będzie bardziej ekologiczne i oparte o nowoczesne rozwiązania, które zapewnią jak najlepsze parametry.
Projekt ustawy o zmianie ustawy o charakterystyce energetycznej budynków oraz ustawy Prawo budowlane Sejm przegłosował w ubiegłym tygodniu.
– Ideą wprowadzenia nowelizacji było to, żeby każdy, kto ma budynek – nieważne, jednorodzinny czy inny, nawet bez obrotu – miał świadectwo charakterystyki energetycznej. Ponadto zmienią się zapisy dotyczące odpowiedzialności osób wykonujących świadectwa charakterystyki energetycznej. Jeżeli minister właściwy wykreśli osobę uprawnioną do wykonywania świadectw za przewinienie, będzie ona mogła ponownie starać się o wpis na listę osób uprawnionych – powiedziała w rozmowie z Interią Danuta Paginowska, rzeczoznawczyni budowlana z Komisji Prawno-Regulaminowej Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.
Wyjaśniła również, że właściciele budynków zapominali dotychczas o tym obowiązku.
– Dotyczy to zarówno osób indywidualnych, jak i podmiotów publicznych, które powinny dodatkowo wywieszać takie świadectwo w miejscu publicznym. Bardzo mało osób z branży wykonało takie świadectwa. Przez ostatnie dwa lata wykonałam jedynie kilka takich świadectw, ale dziś jest zerowe zainteresowanie – dodała.
Koszt sporządzenia świadectwa będzie uzależniony od kilku czynników. Jego górną granicę szacuje się na ok. 300 złotych. Certyfikat ważny jest przez 10 lat.
Teraz sprawą zajmie się Senat, żeby przyjęta ustawa mogła trafić na biurko prezydenta.
Napisz komentarz
Komentarze