Ruszył właśnie w trasę koncertową, ale z dostaniem biletów na któryś ze stadionów, jest trudno. Rozeszły się zaraz potem, jak uruchomiono sprzedaż. Można się było spodziewać, że tak się stanie, bo za każdym razem, gdy Dawid Podsiadło organizuje koncert, wejściówki znikają. Tak też było, w 2019 r., kiedy bilety na Stadion Narodowy zostały wyprzedane w dwie minuty. Rok później momentalnie sprzedało się 85 tys. wejściówek.
Król Dawid
Dziś jest gwiazdą i niewątpliwie jednym z najciekawszych artystów w Polsce. Dawid Podsiadło zapełnia stadiony, a jeżeli ktoś nie może już wejść na stadion, może zobaczyć nagrania z koncertu w internecie. To, co muzyk zrobił w Chorzowie, to światowej klasy show. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że nie było jeszcze w Polsce takiego muzyka, który na taką skalę porwałby tłum.
A przecież Podsiadło nie jest prosty. Ta muzyka to właściwie alternatywa. Przecież daleko jej do popu, który rządzi w sieci i stacjach radiowych. A jednak Podsiadło wprowadza ten mniej popularny gatunek do mainstreamu. I chwała mu za to.
Od show do show
Fanom nie trzeba przypominać, że muzyk (rocznik 1993) z Dąbrowy Górniczej dał się szerzej poznać w telewizyjnym show „X Factor”. Wygrał go w 2012 roku. Widzowie polubili młodego człowieka, trochę przestraszonego i nieśmiałego, który prezentował nietypowe poczucie humoru.
Nagrodą w programie był kontrakt płytowy. To była płyta „Comfort an Happiness”. Podobał się – sprzedało się 150 tys. egzemplarzy tego albumu. To była alternatywa, ale mniej melodyjna niż to, co Podsiadło gra dziś. Potem muzyk przyznał w jednym z wywiadów, że z tej płyty nie był zadowolony. Że nie do końca była jego. Że wytwórnia płytowa miała za dużo do powiedzenia. Dlatego przy kolejnym albumie z 2015 r. naprawił błąd.
„W dobrą stronę” – singiel z tej płyty okazał się hitem. Pokazał Podsiadło jako dobrego wokalistę (co było wiadomo), ale też dojrzałego tekściarza. Takimi tekstami:
Wpadli znajomi i z marszu na marsz wzięli / Jeden z niebieskich wtedy prawie mnie postrzelił / Dobrze wspominam ten jaskrawy czas / Chociaż przyznam, że już wyszedłbym zza metalowych krat...
komentował polską rzeczywistość. Przecież to nic innego jak piosenka o marszach narodowców, które kończą się starciami z policją.
Jeżeli ktoś Podsiadło nazwie współczesnym poetą miejskim, to będzie miał dużo racji.
Małomiasteczkowy
Czemu muzyk jest tak popularny? Na pewno zawdzięcza to też swojemu stylowi życia. Jest przystępny, kontaktowy, zabawny – trochę jak młody, miły sąsiad na luzie. Nie wielkomiejska gwiazda, ale małomiasteczkowy (to tytuł kolejnej płyty) chłopak. Zresztą sam z siebie zakpił w piosence „Trofea”.
Na odbite palmy
Przyszedł czas
Mam sodowej wody pełny zlew
Albo:
Anonimu smak poczuję, gdy
Za granicę zrobię drobny skok
Jakoś dziwnie tęskno wtedy mi
Kiedy przezroczysty stawiam krok
– Nie mogę powiedzieć, żeby popularność była problemem, ale nie ma co ukrywać – ten temat jest obecny w moim życiu i czasem wiąże się z niekomfortowymi sytuacjami. Tym tekstem nie mówię jednak ludziom „dajcie mi spokój”, ale: „zobaczcie, jak to wygląda z mojej perspektywy”. Potrzebowałem oczyszczenia, a w piosence mogę sobie pozwolić na to, żeby powiedzieć coś mocniej, niż na przykład w wywiadzie. Ostrzegam jednak przed zbyt dosłownym odczytywaniem tekstów. W tym samym utworze padają słowa: „jeszcze kilka przyjemnych płyt i wyjadę w końcu stąd” – a tego nigdy nie miałem w planach, nie mam zamiaru wyjeżdżać” – mówił w jednym z wywiadów.
Napisz komentarz
Komentarze