Tej artystki nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Znana z utworu „My heart will go on” do filmu „Titanic” Celine Dion miała wyruszyć w trasę koncertową po Europie. Jednym z krajów, który miała odwiedzić, była m.in. Polska. Niestety zły stan zdrowia wokalistki zmusił ją do odwołania koncertów, o czym piosenkarka poinformowała swoich fanów w sieci.
„Tak mi przykro, że musimy jeszcze raz zmienić nasze plany koncertowe w Europie; najpierw musieliśmy przenieść koncerty z powodu pandemii, teraz to moje problemy zdrowotne powodują, że je odkładamy. Czuję się trochę lepiej... ale wciąż mam spazmy. Muszę być w najlepszej formie, kiedy jestem na scenie. Szczerze nie mogę się doczekać, ale po prostu jeszcze nie jestem gotowa... Robię co w mojej mocy, aby wrócić do poziomu, na którym muszę być, aby dawać z siebie 100 proc. na moich koncertach, bo to jest to, na co wy zasługujecie” – napisała pod wymownym filmem zamieszczonym w serwisie Instagram.
W nagraniu dodała również, że następuje powolna poprawa, jednak sytuacja, w której się znalazła, jest dla niej bardzo frustrująca. Zaznaczyła też, że musi stale przyjmować lekarstwa i stosować się do zaleceń lekarzy. Celine nie traci jednak nadziei i wyczekuje dnia, kiedy w pełni sił stanie przed swoją publicznością.
Czym są spazmy?
O bolesnych skurczach mięśni, które uniemożliwiały artystce występy przed publicznością, wiadomo było już w 2021 roku. Mogą one być następstwem m.in. nadmiernego stresu lub odwodnienia. Najczęściej atakują kończyny, ramiona, brzuch i plecy.
Niektórzy twierdzą, że artystce może dolegać znacznie poważniejsze schorzenie, które Celine Dion miałaby zataić przed światem. Nie są to jednak sprawdzone informacje, a sama wokalistka w swoich wypowiedziach mówi jedynie o skurczach mięśni.
Napisz komentarz
Komentarze