„Trwające utrudnienia w realizacji procesu przewozowego (…)” - tak od kilku dni zaczynają się komunikaty wydawane przez spółkę Polregio. W każdej informacji jest mowa o kilkunastu lub kilkudziesięciu połączeniach kolejowych. Te utrudnienia znaczą tyle, że kolejarze nie wyjechali w trasy, bo od dłuższego czasu nie dogadują się z władzami firmy o podwyżkach.
Dziś rano (20 kwietnia) portal Pasażera (internetowa wyszukiwarka połączeń PKP) informował o kilkunastu odwołanych pociągach Polregio. Nie było m.in. pociągów ze Szczecina do Piły, z Wielunia do Tarnowskich Gór, z Czeremchy do Białegostoku, z Piły do Bydgoszczy czy z Włocławka do Torunia.
„Na 1849 pociągów uruchamianych w ciągu doby komunikację zastępczą przewidziano dla 108 połączeń. Utrudnień nie ma w Pomorskiem, Świętokrzyskiem, Lubelskiem i na Podkarpaciu” – napisała Aleksandra Baldys, rzeczniczka prasowa Polregio.
Tam, gdzie maszynistów zabrakło, kolej uruchomiła autobusową komunikację zastępczą.
Gdy nie wiadomo, o co chodzi…
...to chodzi o pieniądze. Pracownicy spółki o podwyżkach mówili już od dawna. Od dawna także mówili o możliwym proteście. Chcieli go zorganizować już w marcu, ale ze względu na wojnę w Ukrainie i potrzebę pomagania uchodźcom zmienili plany. Jednak rozmowy o większych pieniądzach nie przynoszą jak dotąd efektów.
- Doszło do fiaska rozmów w spółce na temat wzrostu wynagrodzeń. Nie udało się osiągnąć porozumienia. Nie widzimy żadnej woli rozwiązania tego problemu. Nie mamy więc innego wyjścia - powiedział radiu TOK FM o strajku Leszek Miętek, prezydent Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych.
Kolejarze chcą 700 zł podwyżki z wyrównaniem od grudnia 2021 roku.
Napisz komentarz
Komentarze