– Polacy bojkotują rosyjskie i białoruskie produkty. Sklepy wycofują je ze sklepów. Czy takie działania mają sens?
– Oczywiście, ale skutki ekonomiczne rosyjskie firmy odczują dopiero za jakiś czas. Okazuje się, że w polskich sklepach jest całkiem sporo takich towarów, mimo że ani Rosja, ani Białoruś nie jest jakimś bardzo dużym importerem do Polski. Sieć Rossmann wycofała już ponad 100 kosmetyków. Mamy na naszym rynku także rosyjskie gry komputerowe, opony, oprogramowanie. Sieć dyskontów Mer też należy do rosyjskiego oligarchy. Omijając te sklepy, psujemy mu biznes.
Niestety pojawiają się też nieprawdziwe informacje – głównie w internecie – które wskazują, że jakiś towar jest rosyjski, a w rzeczywistości jest polski. To szkodzi naszym firmom. Tak jest w przypadku grupy Maspex, która kupiła od Rosjan marki alkoholi, a wiele osób nadal rozpowszechnia wiadomości, że to rosyjskie produkty.
– Nie wszystko jednak możemy zbojkotować. Mam na myśli paliwo i gaz.
– Jeśli nie chcieliśmy tankować paliwa wyprodukowanego z rosyjskiej ropy, to musielibyśmy przestać jeździć samochodem. Większość sprzedawanej w Polsce benzyny produkowanej jest z rosyjskiej ropy. Nawet tankując na stacji Orlenu, wspieramy rosyjski biznes.
Z gazem jest jednak lepiej, bo Polska już wcześniej zaczęła się uniezależniać od rosyjskich dostaw.
– Bojkot konsumencki zaszkodzi Rosji?
– Najpierw firmom, a potem gospodarce kraju i jego finansom. Za jakiś czas może się okazać, że przez to, że w Polsce ktoś nie kupił mydła, pracownik rosyjskiej fabryki, która takie produkuje, straci pracę. Wtedy zacznie zadawać sobie pytanie, dlaczego do tego doszło?
Na takie jednak wydarzenia i takie przemyślenia trzeba poczekać. Ani międzynarodowe sankcje, ani bojkot konsumencki nie przyniosą skutku z dnia na dzień.
– Przewiduje pan aż tak poważne skutki?
Rynek rosyjski nie jest wcale tak duży. Rosyjskim firmom trudno będzie, w ich kraju, sprzedać wszystko, co wyprodukują. Geograficznie to olbrzymi kraj, ale mieszka tam niewiele więcej osób niż w Japonii.
– A nam? Co nam da taki bojkot?
– To aspekt psychologiczny. Omijanie rosyjskich produktów jest sposobem na wyrażenie swojego protestu wobec działań Rosji. Bojkot konsumencki jest poważną bronią. Jeżeli ktoś nie ma możliwości – a nie ma – zatrzymania finansowania działań zbrojnych, to może w finansowaniu wojny przeszkodzić właśnie w taki sposób.
O konsumenckim bojkocie przeczytaj też tu:
Napisz komentarz
Komentarze