Był rok 2015. Pana Andrzej – relacjonuje serwis kobieta.wp.pl – kupił działkę koło Huty Katowice. Według jego oceny – była w opłakanym stanie. Rosło też na niej sześć jesionów.
Mężczyzna chciał się ich pozbyć, bo planował zbudować tam budynek firmowy. Urzędnicy mieli go zapewniać, że to możliwe.
Zaczął od uprzątnięcia działki. Razem z nim zaczęły się też kłopoty przedsiębiorcy, które trwały całe lata.
Wreszcie dostał zgodę na wycinkę jesionów
Pan Andrzej złożył urzędzie miasta pismo z prośbą o zgodę na wycinkę jesionów. I czekał na decyzję.
Zanim jednak ją dostał, na działce pojawiła się straż miejska i zarzuciła mu nielegalną wycinkę drzew. Mężczyzna zapewnia, że wyciął tylko chwasty i drobne samosiejki.
Potem odwiedziła go pracownica wydziału ochrony środowiska.
– Biegając po działce z miarką, określiła, nie wiadomo na jakiej podstawie, obwody wyciętych „drzew”. Wymierzono mi karę w wysokości 75 tys. 639 zł. Byłem załamany. Uznałem, że jeżeli będę musiał to zapłacić, zrezygnuję z budowy i dam sobie spokój z rozwojem firmy – mówił serwisowi pan Andrzej.
Ponieważ czuł się pokrzywdzony, odwołał się od tej decyzji. Został uchylona, a sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia. Ostatecznie sprawę umorzono. Jednocześnie mężczyzna otrzymał zgodę na wycinkę jesionów.
Był rok 2017 i wydawało się, że sprawa jest wyczyszczona. Tymczasem była to zapowiedź niedalekich, dużo poważniejszych kłopotów.
Kontrola, kara, odwołanie, decyzja
Rok 2022. Na działce pojawiła się kontrola. Żeby sprawdzić, czy dokonał 24 nasadzeń zastępczych. Taki obowiązek został dołączony do pozwolenie na wycinkę jesionów.
Ponieważ tego nie zrobił, kontrolerzy wymierzyli mu 314 tys. zł kary. Pan Andrzej i tym razem odwołał się od tej decyzji.
W tym czasie znalazł odpowiednie drzewa. Zapłacił za nie 30 tys. zł. Kara została jednak utrzymana. W odpowiedzi ponownie zaskarżył decyzję urzędu miasta.
Rok 2024, kwiecień. „Opłata za usunięcie drzew” w wysokości ponad 314 tys. zł została utrzymana. Urząd zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Odbiera mi to chęć i motywację do działania
Pan Andrzej czuje się jednak poszkodowany całą sprawą. Na działce – jak mówi – planował prowadzić działalność gospodarczą, a nie park.
– Jestem załamany – powiedział serwisowi. – Całkowicie odbiera mi to chęć i motywację do działania. Nie mam pewności, czy za kilka lat nie znajdzie się kolejny urzędnik, który zechce mi odebrać to, co zarobiłem ciężką pracą.
Napisz komentarz
Komentarze