– Mleczarniom już brakuje mleka. Widać to po cenach mleka przerzutowego, które od jakiegoś czasu drożeje – mówi Portalowi Spożywczemu Wiesław Żebrowski wiceprezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich.
Problem nie leży w tym, że nagle polscy rolnicy przestali hodować krowy. Kłopot jest gdzie indziej, ale z krowami ściśle połączony.
Suche łąki, nie ma trawy
Problemy biorą się z wysokiej temperatury i mniejszych opadów. Niemal w całej Polsce występuje susza rolnicza. Eksperci wskazują aż 13 województw:
- lubelskie,
- podlaskie,
- podkarpackie,
- mazowieckie,
- wielkopolskie,
- kujawsko-pomorskie,
- łódzkie,
- świętokrzyskie,
- opolskie,
- śląskie,
- zachodniopomorskie,
- małopolskie,
- warmińsko-mazurskie.
Dla roślin jest za sucho, żeby rosły. Dotyczy to także łąk, na których są wypasane krowy. Żebrowski wskazuje, że traw już nie ma i nie ma gdzie wypuszczać krów.
Wyższe koszty, wyższa cena
Nie ma jednak zagrożenia, że zwierzęta padną z głodu, bo przecież można im podawać paszę.
– Mimo dobrych zbiorów kukurydzy paszowej, trzeba uzupełnić dietę krów. One potrzebują traw, sianokiszonek, gdyż są tam inne białka, lepiej pracują ich układy pokarmowe niż na monodiecie. To wszystko zwiększa koszty produkcji mleka i obniża jego rentowność przy obecnych cenach – tłumaczy Wiesław Żebrowski.
Wyższe koszty produkcji mają właśnie przełożyć się na wyższe ceny mleka oraz produktów mlecznych.
Kłopot z jabłkami
Mleko to nie jedyny problem branży rolniczej. Wysokie temperatury mają także wpływ na zbiór jabłek.
„Choć upalne lato i ciepły początek września cieszyły turystów, to spędzały sen z powiek plantatorom. Szczególne bardzo ciepły wrzesień, w którym temperatury oscylują blisko 30 stopni Celsjusza, to fatalna wiadomość dla przedsiębiorców. Przez upał jabłka dosłownie gotują się od wewnątrz” – podaje businessinsider.pl.
A do katalogu kłopotów trzeba dodać jeszcze gradobicia i przymrozki. To przetrzebiło sady.
Zgodnie z tym, co mówią plantatorzy, przez upały ucierpiały wszystkie odmiany, ale najmocniej dotknęły one „championa”, „jonagolda”, „prince'a” i „galę”.
Miąższ traci jędrność i staje się gąbczasty
– Chodzimy i zrywamy te zepsute, ile się da, ale jabłek jest też ogólnie w sadach w tym roku mniej przez wiosenne przymrozki – opowiada serwisowi wyborcza.biz Krzysztof Kurzeja, sadownik z Łącka w powiecie nowosądeckim.
Zniszczone słońcem owoce mają charakterystyczny wygląd – pojawia się na nich żółtobrunatny odcień, a miąższ traci jędrność i staje się gąbczasty. Takie jabłka nie nadają się już na sprzedaż.
Napisz komentarz
Komentarze