Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
niedziela, 22 grudnia 2024 21:58
Reklama
Reklama

Wybory samorządowe 2024. Padnie w nich rekord frekwencyjny?

Zapowiada się, że wybory w niedzielę 7 kwietnia będą rekordowe. Bo z najwyższą frekwencją w tego typu rozstrzygnięciach. Przynajmniej tak donoszą sondaże

Nocnych kolejek do głosowania, jak to miało miejsce w październiku 2023 r. w wyborach parlamentarnych, raczej nie będzie. Ale i tak niedzielne wybory samorządowe zapowiadają się rekordowo. 

Politycy i analitycy spodziewają się, że Polacy tłumnie pójdą do urn. Najnowsze sondaże wskazują, że frekwencja może wynieść ponad 56 procent. Ale są i takie przewidywania, które celują w ponad 59 proc. 

To dużo, bardzo dużo, bo w 2018 roku w wyborach samorządowych zagłosowało  54,9 proc. uprawnionych do tego Polaków.

Rośnie, rośnie...

Wybory samorządowe to te mniej popularne. O wiele bardziej Polaków interesuje wyścig do parlamentu czy do Pałacu Prezydenckiego. W tego rodzaju wyborach frekwencja jest wyższa. Jesienią 2023 roku, kiedy wybieraliśmy posłów i senatorów, było to 74,38 proc., a w 2020 roku, gdy wybieraliśmy prezydenta Polski, do urn poszło 64,51 proc. uprawnionych.

Nie zawsze jednak tak było. W wyborach parlamentarnych 1989 r. frekwencja wyniosła 62,70 proc. Rok później odbyły się wybory samorządowe, ale już z frekwencją tylko 42,27 proc. Potem jednak także parlament nie rozpalał już emocji – do wyborów szło zaledwie ponad 50 proc. uprawnionych. Wynik długo nie zbliżył się nawet do tego z 1989 roku. Aż do jesieni 2023.

Co do wyborów samorządowych, to w 1998 r. zagłosowało 45,45 proc. wyborców. W 2022 r. było to 44,23 proc., czyli mniej niż cztery lata wcześniej. W kolejnych zmaganiach wskaźnik szedł już tylko w górę.

Druga tura

W wielu miejscowościach niedzielne głosowanie nie pozwoli wyłonić wójta, burmistrza czy prezydenta. Będzie potrzebne ponowne głosowanie, do którego dojdzie 21 kwietnia. W tym przypadku trzeba się przygotować na frekwencję niższą niż w pierwszej turze.

Normą jest, że ponownie (w wyborach samorządowych) do urn idzie mniej osób. Część wyborców nie ma już na to ochoty. Niektórzy są już zmęczeni. Inni uznają, że skoro ich kandydat już odpadł, to nie ma co głosować. 

No i ważna jest jeszcze pogoda. W 2010 roku podczas drugiej tury wyborów samorządowych aura nie była przyjemna. Wtedy zagłosowało zaledwie 35,31 proc. uprawnionych, a dwa tygodnie wcześniej 47,32 proc.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

FACEBOOK
Reklama
NAPISZ DO NAS

Zapraszamy do kontaktu!

Reklama