To był dziwny czas. Przed październikowymi wyborami do Sejmu i Senatu utrzymywały się podejrzanie niskie ceny paliw. Ludzie, obawiając się, że zaraz zapasy się skończą, tankowali na zapas. To sprawiło, że paliwa rzeczywiście zaczęło brakować.
Orlen – największy w kraju hurtowy sprzedawca paliwa – tłumaczył to awarią dystrybutorów.
Jedno zdjęcie
Jednak coraz głośniej było o tym, że spółka nie jest w stanie na czas uzupełniać braków. Oliwy do ognia dolało opublikowanie zdjęcia, na którym na stacji widać wojskową cysternę.
„Stacja Orlen 1412 w Kielcach. Była „awaria dystrybutorów”, przyjechała wojskowa cysterna i dystrybutory naprawione. Czy PiS bierze paliwo z rezerw wojskowych, czy wojsko powinno zaopatrywać Orlen? Czy oni już rozjebią wszystko, żeby wygrać te wybory? Zdjęcie i info od widza. Zaznaczam, że nie znam się na procedurach i obrocie paliwami, ale śmierdzi mi to na kilometr” – napisał na początku października 2023 r. na twitterowym profilu Szalony Reporter.
Orlen błyskawicznie zareagował. Zaprzeczył, że wojsko pomaga rozwozić paliwo.
„Jednoznacznie dementujemy pojawiające się w internecie sugestie o wykorzystywaniu przez ORLEN wojskowych rezerw paliwowych. To #fakenews” – przekonywała spółka.
Prawda wychodzi na jaw
Teraz jednak wiemy, jaka jest prawda. Daniela Obajtka nie ma już w Orlenie, a „Rzeczpospolita” informuje, że przed wyborami MON (ministrem był Mariusz Błaszczak z PiS) zezwolił na wykorzystanie zasobów wojskowych do pomocy koncernowi.
Każdego dnia było to od 9 do 25 jednostek sprzętu wojskowego o pojemności od 10,3 do 33 tys. litrów. Orlen za użycie cystern oczywiście nie zapłacił.
„Sprzęt zgodnie z wnioskiem PKN Orlen użyczony był nieodpłatnie. Natomiast należy dodać, że dzienny uśredniony koszt funkcjonowania, przy wydzieleniu 25 cystern (22 pojazdy oraz trzy przyczepy cysterny), wynosi ok. 18,5 tys. zł. Uśredniony dzienny koszt wydzielania jednej cysterny na zabezpieczenie przewozu paliw dla Orlen wynosi 840 zł” – tak MON pod nowym kierownictwem ujawnia szczegóły tej operacji.
Dziennikarze policzyli, że usługa kosztowałaby nawet 400 tys. zł. Gdyby trzeba było za nią zapłacić...
Napisz komentarz
Komentarze