Choroba nie jest nowa i już kilka lat temu mieliśmy z nią w Polsce duży problem. Roznoszony przez dziki wirus ASF nie jest groźny dla ludzi, ale zabójczy dla świń. Dziesiątkuje stada. Kiedy zostaje wykryty, trzeba wybić całą hodowlę.
Problem w tym, że wirus roznosi się łatwo. Nawet kiedy dzik padnie, to nadal jest to groźne. Wirus może przetrwać w truchle nawet 2 lata i to w niskich temperaturach.
Ponad 6500 dzików w trzech województwach
Był już odstrzał dzików. Usuwanie padłych sztuk z lasów. Były pomysły stawiania płotu na granicy z Ukrainą i między województwami, żeby zwierzęta się nie przemieszczały. Ale ASF nie zniknął. Jak wynika z raportu głównego lekarza weterynarii w 2023 r. namierzono 30 ognisk ASF.
Teraz wojewodowie zdecydowali, że do dzików znowu trzeba strzelać. Na razie dotyczy to 3 województw: lubuskiego – 1078 sztuk do odstrzału, zachodniopomorskiego – 4557, dolnośląskiego – 899. Oznacza to, że do marca trzeba wybić przeszło 6500 dzików.
– Musi to być odstrzał związany z minimalizacją ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa ASF. Przypominam, że ten wirus nie stanowi zagrożenia dla ludzi – uspokaja Maciej Awiżeń, wojewoda dolnośląski.
Ekolodzy proponują inne rozwiązania
Ekolodzy jednak uważają, że to zła metoda. Tłumaczą, że mimo takich działań liczba nowych przypadków ASF-u dzików z roku na rok się zwiększa.
Robert Maślak, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, proponuje inne rozwiązanie:
„Podstawową metodą skutecznego ograniczania ASF w środowisku naturalnym jest usuwanie martwych dzików. W Polsce ta metoda ma marginalny charakter. Poza tym poszukiwanie martwych dzików skupia się na terenach łatwo dostępnych, podczas gdy zwierzęta umierają zwykle na bagnach, w pobliżu cieków czy w gęstych zaroślach” – napisał w serwisie X.
Ekolodzy przekonują także, że wybijanie populacji zwiększa migrację dzików, a strzelanie do zwierząt zaburza ekosystem. Tymczasem dziki pełnią w nim rolę oczyszczającą – zjadają larwy owadów, poczwarki czy padlinę.
Napisz komentarz
Komentarze