Już teraz warto przejrzeć swoją apteczkę i sprawdzić, czy suplementy diety, które się zażywa nie zawierają środków, które rząd chce wpisać na listę zakazanych. Odpowiednie rozporządzenie już nabrało kształtów projektu i wyliczono w nim substancje, inne niż witaminy i składniki mineralne, których nie powinno być w żywności.
W uzasadnieniu projektu jasno napisano, że chodzi głównie o suplementy diety, a takich produktów Polacy kupują coraz więcej. Na koniec 2021 r. wartość tego rynku oceniano na 6,5 mld złotych. Według różnych badań wynika, że 48 Polaków przyjmuje tego typu specyfiki, a 44 proc. z nich robi to częściej ze względu na pandemię.
Szacuje się, że polski rynek suplementów diety na koniec 2021 r. osiągnął wartość 6,5 mld złotych. Z badań wynika, że 48 proc. Polaków sięga po takie produkty, a 44 proc. z nich robi to częściej ze względu na pandemię koronawirusa.
Jakie substancje mają zostać zakazane?
chlorowodorek johimbiny oraz grupa johimbiny;
pieprz metystynowy (Piper methysticum);
pankreatyna;
ibutamoren (mesylan ibutamorenu);
DMAA (w szczególności określana jako: 1,3-DMAA; 1,3-dimetyloamyloamina; 1,3-
dimetylopentyloamina; 2-amino-4-metyloheksan; 2-heksanamina, 4-metylo-(9CI);
4-metylo-2-heksanamina; 4-metylo-2-heksyloamina; dimetyloamyloamina; geranamina;
metyloheksanamina; metyloheksanenamina);
ligandrol (LGD-4033);
ostaryna (enobosarm);
andaryna;
RAD-140;
świerzbiec właściwy.
Trzeba dodać, że kilka dni temu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała bardzo krytyczny raport dotyczący kontroli nad suplementami. Wynika z niego, że w latach 2017-2020 w Głównym Inspektoracie Sanitarnym złożono blisko 63 tys. powiadomień o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia do obrotu nowego suplementu diety. Jednak analizie poddano zaledwie 11 procent z nich. Weryfikacja produktów trwała nawet 14 lat, a przez ten czas suplementy cały czas były dostępne w sprzedaży.
Napisz komentarz
Komentarze