Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 23:13
Reklama
Reklama

Żelaznego listu nie dostał i nadal do kraju nie wrócił

Nie zapadła spodziewana decyzja w sprawie Sebastiana M. Jest podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1. Zginęły wtedy 3 osoby.
Żelaznego listu nie dostał i nadal do kraju nie wrócił
Nie bezie odpowiadał za ten wypadek z wolnej stopy. Przynajmniej na razie...

Autor: policja

W połowie września w koszmarnym wypadku na autostradzie A1 zginęli rodzice i 5-letnie dziecko. Spłonęli w samochodzie, który uderzył w bariery energochłonne. 

Zdaniem prokuratury winny wypadku jest Sebastian M. To on prowadził bmw, jadąc za szybko, wymijając kolejne samochody, zmieniając pasy uchu i „nie zachował odpowiedniej, bezpiecznej odległości od poruszającego się przed nim w tym samym kierunku samochodu osobowego marki Kia Proceed, w wyniku czego uderzył w tył wskazanego pojazdu marki Kia Proceed”. 

Eksperci ustalili prędkość, z jaką jechało bmw 

Prokuratura przedstawiła M. zarzuty. Musiała to jednak zrobić zaocznie, bo Sebastian M. nie został zatrzymany zaraz po wypadku. Co więcej, początkowo policja utrzymywała, że w zdarzeniu udział brała tylko kia. To śledztwo internautów pokazało, że było inaczej: na miejscu było także bmw.

Eksperci z firmy Crashlab.pl zbadali miejsce wypadku, przeanalizowali dane i stworzyli cyfrową rekonstrukcję wypadku. Analizując ślady na trasie, drogę hamowania uznali, że przed wypadkiem Sebastian M. miał na liczniku ok. 315 km/h. 

Sebastian M. uciekł za granicę

4 października został zatrzymany w Dubaju. Ma zostać przewieziony do Polski, żeby stanąć przed sądem. To jednak może potrwać, bo muszą być dopełnione dość skomplikowane procedury.

Tymczasem mężczyzna – poprzez swojego prawnika – wystąpił do polskiego sądu o wydanie mu listu żelaznego. To dokument, który przyrzeka oskarżonemu, że pozostanie on na wolności do czasu wydania prawomocnego wyroku. Oskarżony odpowiadałby wtedy w procesie z tzw. wolnej stopy. Sprawą zajął się sąd w Piotrkowie Trybunalskim.

Prowadzący sprawę śledczy są przeciwko wydaniu listu. Z kolei prawnik Sebastiana M. tłumaczy, że list powinien zostać wydany przez „społeczny hejt związany z jego osobą” oraz osobiste zaangażowanie Zbigniewa Ziobry w sprawę i poddanie jej wpływom politycznym. 

Sędzia potrzebuje wyjaśnień

W sądzie spodziewana decyzja nie zapadła. Sędzia Grzegorz Krogulec odroczyła. Uznał, że należy ustalić „jedną kwestię" związaną z pobytem Sebastiana M. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. 

– Kwestia ta dotyczy procesu ekstradycji – dodał sędzia.


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Anna 26.11.2023 15:25
Najwyraźniej mu pomagają.

FACEBOOK
Reklama
NAPISZ DO NAS

Zapraszamy do kontaktu!

Reklama