Jak opisuje dzisiejsza „Rzeczpospolita”, rynek handlu zdominowany jest obecnie przez dyskonty, które już teraz swoją pozycję kształtują dzięki większym możliwościom negocjacji cen od dostawców.
Decyzja rządu o obniżeniu do zera podatku na podstawowe produkty żywnościowe może być dla nich okazją, aby dodatkowo wzmocnić swoją pozycję.
„(…) zerowa stawka obejmie tylko produkty opodatkowane obecnie na 5 proc. Tych z 23-proc. VAT – już nie. W efekcie statystyczny konsument zyska może kilkanaście złotych miesięcznie. Przy tak szybko zmieniających się cenach i drożejącej w dwucyfrowym tempie żywności te 5 proc. będzie mało zauważalne, do tego wielu producentów czy handlowców wykorzysta okazję, by kosztem obniżki nieco poprawić własne marże” – czytamy w publikacji.
Ekspertka cytowana przez autora tekstu nie ma złudzeń. Według Agnieszki Górnickiej, prezes firmy badawczej Inquiry, sklepy wielkopowierzchniowe są też największymi reklamodawcami i „do cna wykorzystują tę przewagę marketingową”. Według niej to właśnie małe sklepy stracą na tym najwięcej.
„Obniżka przyspieszy przepływ klientów do innych sieci czy nawet na bazary. Będzie początkiem końca kanału tworzonego przez małe placówki” – dodaje Agnieszka Górnicka.
Dowodem na to ma być zapowiedź gigantów spożywczych funkcjonujących w Polsce. Już teraz zapowiadają obniżki cen wraz z początkiem lutego.
„Rzeczpospolita” zwraca uwagę również na przewidywane, nawet 20-proc. podwyżki cen alkoholi i wyrobów tytoniowych, które razem z produktami spożywczymi pozwalają utrzymać się niewielkim sklepom.
Niższe ceny używek mogą spowodować, że klienci wybiorą dyskonty.
„Dla małych sklepów to jeszcze większy problem, ich sprzedaż to w ok. 40 proc. właśnie trunki i papierosy” - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Napisz komentarz
Komentarze