Unia Europejska wymaga, żeby przy każdej ważniejszej trasie w Polsce znajdowała się ładowarka samochodów elektrycznych. Dzisiaj jesteśmy z tym w lesie.
Biedronka pomoże
1800 punktów ładowania samochodów elektrycznych powstanie przy sklepach Biedronka.
„Do końca przyszłego roku pojawią się one w 600 lokalizacjach zarówno w wielkich aglomeracjach, jak i mniejszych miastach, a każde urządzenie jednocześnie będzie mogło ładować do trzech aut” – informuje firma.
I dodaje, że dzięki współpracy Biedronki ze spółką Powerdot trzykrotnie powiększy się obecnie istniejąca infrastruktura szybkiego ładowania pojazdów w Polsce o mocy przekraczającej 100 kW.
Gdzie ładować?
Przywołanie tych liczb oznacza, że mamy w Polsce problem. Od kilku lat promowane jest jeżdżenie samochodami elektrycznymi (np. poprzez dotacje w Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej), ale odpowiednia infrastruktura nie rozwija się równie szybko.
Zgodnie z najnowszym raportem Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, w Polsce jest zarejestrowanych 45 214 osobowych i użytkowych samochodów całkowicie elektrycznych (BEV). W pierwszej połowie tego roku ich liczba zwiększyła się o 11 489 sztuk, czyli o 72 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2022 r.
Jednocześnie jest dostępnych 2885 stacji ładowania pojazdów elektrycznych. 31 proc. z nich to szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 69 proc. – wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW.
Tymczasem Unia Europejska chce rozbudowy sieci ładowania pojazdów elektrycznych. W 2026 r. będą obowiązywały limity, zgodnie z którymi przy najważniejszych trasach punkty ładowania aut mają być zlokalizowane co 60 km.
Jesteśmy w lesie
Jak na razie z ładowaniem samochodów na trasach mamy poważny problem, co najlepiej pokazują dane Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Bo to ona, budując drogi, wyznacza Miejsca Obsługi Podróżnych, w których kierowca mogą odpocząć, coś zjeść, zatankować.
W 2022 r. GDDKiA przeprowadziła 52 przetargi w poszukiwaniu dzierżawców MOP-ów. Udało się tylko w 14 przypadkach. Problemem jest to, że drogowcy wymagali, aby w takich miejscach można było naładować samochód. Tyle że często zorganizowanie takiego punktu, kiedy trzeba doprowadzić sieć, dzierżawcy zwyczajnie się nie opłaca.
„W sumie na 77 MOP-ach działa 81 stacji ładowania o mocy od 22 do 350 kW. Na 59 MOP-ach przy autostradach i drogach ekspresowych zarządzanych przez GDDKiA działa 59 stacji ładowania. Pozostałe 22 stacje funkcjonują na 18 MOP-ach przy koncesyjnych odcinkach autostrad. Większość stacji ładowania (58) działa na MOP-ach o funkcji komercyjnej. Na żadnym z MOP-ów nie ma infrastruktury do ładowania pojazdów ciężarowych” – wylicza GDDKiA.
I zapowiada, że takich miejsc będzie jednak więcej.
Stacje ładowania to nie jedyny problem
Zmienią się m.in. zasady przetargowe. W umowach dzierżawy wprowadzono zwolnienie dzierżawcy z czynszu od przychodu od paliw alternatywnych na 5 lat.
„Wymagania w zakresie stacji ładowania nie są jedyną przyczyną braku ofert w postępowaniach na dzierżawę MOP komercyjnych. (...) Na przykład mogą to być duże koszty inwestycyjne do poniesienia przez dzierżawcę na początku inwestycji, wielkość lub struktura ruchu lub też niepewna perspektywa wykorzystywania paliw tradycyjnych w kolejnych latach (umowy są wieloletnie)” – zaznaczają drogowcy.
Napisz komentarz
Komentarze