„Nie pozwolę, żeby w publicznej szkole moja córka była wytykana palcami jako obiekt eksperymentów i dziecko niekochane przez rodziców. Dlatego zrobię wszystko, żeby – zanim trafi do szkoły – ten podręcznik był już odległą przeszłością i niechlubnym świadectwem czasów, w jakich przyszło nam wszystkim żyć” – napisał pan Kamil na stronie internetowej, na której prowadził zbiórkę pieniędzy potrzebnych na pozwanie ministra ministra edukacji Przemysława Czarnka i wydawnictwa Biały Kruk.
HIT Czarnka, plan Bezczelnego Lewaka
Kamil Mieszczankowski znany jest szerzej jako użytkownik Twittera i Facebooka pod nickiem Bezczelny Lewak. To ojciec córki z in vitro. Przez wiele lat wraz żoną starali się o dziecko, udało się dopiero dzięki procedurze in vitro.
W 2022 roku minister Czarnek wprowadził do szkół nowy przedmiot historia i teraźniejszość. Autorem podręcznika jest prof. Wojciech Roszkowski, a książkę wydał Biały Kruk.
W podręczniku szkolnym można przeczytać na przykład, że:
„Wraz z postępem medycznym i ofensywą ideologii gender wiek XXI przyniósł dalszy rozkład instytucji rodziny. Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju "produkcję"?”
Książki bronili minister Czarnek i wydawnictwo. W odpowiedzi pan Kamil postanowił ich pozwać. Żeby to zrobić, potrzebował jednak pieniędzy. Dlatego założył internetową zbiórkę. Udała się. Jednak po odjęciu kosztów obsługi prawnej zostało jeszcze 300 tys. zł. I na te pieniądze Bezczelny Lewak ma już plan.
In vitro
Pieniądze zostaną przeznaczone na sfinansowanie zabiegów zapłodnienia metodą in vitro. Może wystartować już w marcu, a kwestiami medycznymi zajmie się Stowarzyszenia Nasz Bocian. Z procedury może skorzystać 100 par.
„Mogą wziąć w nim udział pary mieszkające poza gminami i miastami, które posiadają swoje programy wsparcia dla in vitro. Te są prowadzone w ok. 40 miastach i gminach Polski, m.in. w: Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie, Częstochowie, Sosnowcu czy w małych Pyskowicach. W kraju są też programy wojewódzkie, które prowadzą urzędy marszałkowskie: dolnośląskim, mazowieckim i zachodniopomorskim. Te programy nie będą wykluczające, czyli pary z tych regionów będą mogły brać udział w „In vitro to HIT!” – podaje oko.press.
Zbierają podpisy
Kilka lat temu państwo dofinansowywało in vitro. Jednak w 2017 roku Konstanty Radziwiłł, ówczesny minister zdrowia w rządzie PiS, zdecydował, że państwo nie będzie już kontynuowało programu leczenia niepłodności metodą in vitro. Postawiono na inne rozwiązanie – kontrowersyjną, krytykowaną przez lekarzy i naukowców naprotechnologię.
Okazuje się, że skuteczność in vitro jest znacznie większa. W taki sposób na świat przyszło (z rządowego programu) 22 191 dzieci, a z pomocą naprotechnologii – zaledwie 413.
Politycy Koalicji Obywatelskiej zbiera teraz podpisy pod projektem ustawy, na mocy której in vitro ponownie miałoby być finansowane z budżetu państwa. Takiego rozwiązania chce też Lewica.
Tymczasem swoje programy uruchamiają samorządy. Ostatnio wystartował z nim Lublin. Do końca 2025 roku przeznaczy na dofinansowanie zabiegów in vitro 1,5 mln zł.
Napisz komentarz
Komentarze