To nagranie powstało na początku lutego na Drogowej Trasie Średnicowej. Jego autor prowadził samochód, kiedy nagle z lewej strony pojawiła się kolumna rządowa, której przewodził radiowóz policji. Na filmie widać, że samochody przejechały i zajęły przy tym dwa pasy ruchu. Nie miały włączonych „kogutów”.
„Zazwyczaj zarówno przed, jak i za rządowymi pojazdami, porusza się policyjny radiowóz. Tak było również i tym razem. Na początku nagrania widać było policyjne auto, które przewodziło, jednak brakowało drugiego z tyłu. Pojazd z funkcjonariuszami pojawił się dopiero kilkadziesiąt sekund później” – zauważa portal o2.
Zaznacza, że nie ma potwierdzenia, że kolumna faktycznie przewoziła jakiegoś polityka. Jednak na podstawie nagrania widać, że radiowóz, który zamykał kolumnę jechał skrajnym, lewym pasem ruchu, ale w pewnym momencie wjechał przed auto autora filmu.
Co więcej, panowały wówczas trudne warunki i mogło dojść do wypadku.
Radiowóz włączył sygnał dźwiękowy dopiero po naciśnięciu klaksonu przez nagrywającego.
Limuzyny i wypadki
„Wideo wzbudziło kontrowersje wśród internautów. Wielu komentujących zaczęło nawiązywać do wypadków rządowych kolumn z ubiegłych lat. Wówczas było o nich głośno na całą Polskę. Oburzenie wywołał również brak sygnałów świetlnych oraz dźwiękowych zarówno w radiowozach, jak i rządowych samochodach” – dodaje portal.
Tu warto przypomnieć serię wypadków i kolizji z udziałem rządowych limuzyn. W styczniu 2017 r. rozpędzona kolumna wioząca Antoniego Macierewicza do Warszawy wpadła na jedno ze skrzyżowań pod Toruniem. Rozpędzone pojazdy nie zdążyły wyhamować i z impetem uderzyły w stojące na światłach samochody. Najgłośniejszy jednak był – i nadal jest – wypadek Beaty Szydło.
Wkrótce poznamy wyrok
10 lutego 2017 r. rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została w nim premier oraz funkcjonariusze BOR.
Kościelniuk jest w tej sprawie oskarżony, ale cały czas twierdzi – świadkowie, a nawet oficerowie ochrony także – że samochód Szydło nie miał włączonych sygnałów świetlnych i dźwiękowych.
Krakowska Prokuratura Okręgowa wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania i ukaranie Kościelniuka okresem próby na rok i zapłacenie 1,5 tys. zł nawiązki. Mężczyzna się nie zgodził i teraz czeka na wyrok.
Kluczowym dowodem w sprawie mogła być płyta CD z zapisem wypadku z monitoringu. Ale płyta została uszkodzona i nie można jej odtworzyć. Kiedy to się dokładnie stało, kto to zrobił? Nie wiadomo. Prokuratura Regionalna w Krakowie właśnie utrzymała w mocy postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie uszkodzenia dowodów po wypadku rządowej kolumny byłej premier Beaty Szydło.
Sprawa Sebastiana Kościelnika dobiega końca. Wkrótce poznamy wyrok.
Napisz komentarz
Komentarze