Wzrost cen towarów i usług w 2022 r. wyniósł 14,4 proc. rok do roku. Najbardziej, bo o niemal 70 proc. – według ASM Sales Force Agency – podrożały produkty tłuszczowe, najmniej – towary sypkie. Ich ceny były wyższe średnio o niecałe 23 proc.
Pieniądze dla wybranych
Choć wszyscy płacimy więcej za wszystko, to prawie połowa z nas w ubiegłym roku nie dostała nawet grosza podwyżki. Na wzrost wynagrodzeń mogło liczyć 54 proc. osób – trzy czwarte otrzymało bonus w wysokości nieprzekraczającej 10 proc. dotychczasowej płacy.
Według agencji Randstad najbardziej hojni byli pracodawcy w województwach pomorskim i zachodniopomorskim. Tam wyższe pensje otrzymało 67 proc. pracowników.
Wśród osób pracujących w województwach lubuskim, wielkopolskim i kujawsko-pomorskim podwyżki dostało 62 proc.
W województwach śląskim, dolnośląskim, małopolskim i opolskim tylko 56 proc.
W warmińsko-mazurskim, lubelskim, podlaskim i podkarpackim – 49 proc.
W województwach łódzkim, świętokrzyskim i mazowieckim zaledwie 44 proc.
Na większą pensję mogli liczyć najczęściej młodzi pracownicy, w wieku od 18 do 39 lat, i ci z wykształceniem średnim lub niepełnym wyższym albo podstawowym lub zawodowym. Najmniejsze szanse na podwyżkę miały osoby po studiach.
To tylko mit
Dlatego uśmiech politowania i irytację budzą regularne wyliczenia Głównego Urzędu Statystycznego dotyczące średnich zarobków Polaków. Chociaż wynika z nich, że zarabiamy prawie 7 tys. zł brutto (niemal 5 tys. na rękę) miesięcznie, tak naprawdę mało kto może pochwalić się taką pensją.
W tym przypadku statystyka mija się z rzeczywistością, ponieważ GUS zlicza tylko zarobki w firmach zatrudniających przynajmniej 10 osób. Mniejsze przedsiębiorstwa nie są uwzględniane, a to one zwykle płacą gorzej niż te większe.
GUS nie bierze też pod uwagę wynagrodzeń m.in. w administracji publicznej, edukacji, opiece zdrowotnej i pomocy społecznej. Efekt? Średnie wynagrodzenie w praktyce wyliczane jest na podstawie zarobków 6,5 mln pracowników, podczas gdy w Polsce pracuje w sumie prawie 17 mln osób.
Dlatego eksperci od dawna podkreślają, że realne zarobki Polaków są o wiele niższe niż te podawane przez GUS.
Płaca minimalna w górę
Za to w tym roku na pewno na wzrost płacy mogą liczyć ci, którym na konta wpływa co miesiąc najniższa krajowa, czyli grubo ponad 2 mln pracujących Polaków. Od 1 stycznia wzrosła ona do 3490 zł brutto. Od 1 lipca wzrośnie jeszcze bardziej – do 3600 zł brutto.
Tak duża waloryzacja to odpowiedź na obietnicę Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS-u zapowiadał w poprzednich wyborach, że w 2023 roku minimalne wynagrodzenie w Polsce wyniesie ok. 4 tys. zł brutto. Jest już blisko.
Podobny mechanizm PiS planuje wykorzystać w 2024 roku.
– Będziemy chcieli zrekompensować Polakom wzrost cen za ten rok, tak jak 20-proc. podwyżka była po części rekompensatą za 2022 r. Minimalna powinna podnieść się o ok. 13-15 proc., ale wzrost może być jeszcze wyższy – portal Money.pl cytuje anonimowe źródło.
Dodajmy dla porządku, że w tym roku czekają nas wybory parlamentarne, a w 2024 r. samorządowe.
Napisz komentarz
Komentarze