Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
sobota, 2 listopada 2024 00:31
Reklama
Reklama
Reklama

Nie żyje Jerzy Połomski. Piosenkarz zmarł w wieku 89 lat

Wykonawca takich nieśmiertelnych przebojów jak „Cała sala śpiewa”, które kiedyś śpiewała cała Polska, spocznie na Cmentarzu Powązkowskim. Jerzy Połomski odszedł w poniedziałek (14 listopada) wieczorem.

Piosenkarz zostanie pochowany w Warszawie, bo takie było jego życzenie. Urodził się jednak w Radomiu 18 września 1933 r. Połomski nie było jego prawdziwym nazwiskiem. Na świat przyszedł jako Jerzy Pająk.

Był wykształconym piosenkarzem. Ukończył Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Śpiewu uczył się tam od sławnego Ludwika Sempolińskiego.

Połomski zaczynał karierę na scenie jako aktor. Debiutował w 1957 roku w Teatrze Buffo. Później występował w Teatrze Syrena. Jednak to piosenka estradowa była jego przeznaczeniem.

W 1959 r. Połomski zadebiutował na płycie „Podwieczorek z piosenką”. Od razu zyskał popularność, a kolejne albumy tylko ją umocniły. To były „Nie zapomnisz nigdy” z 1972 r. „Warszawa moja miłość” z 1974 czy „Z tobą świat nie ma wad” z 1976 roku.

Połomski był niekwestionowaną gwiazdą. U szczytu kariery występował nie tylko w Polsce, ale także w Anglii, Danii, Czechosłowacji, na Węgrzech, w ZSRR, Jugosławii czy na Kubie. Bywał w USA. W 1974 r. został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. To była nagroda PRL-owska, ale nowa władza także doceniała Połomskiego. W 2000 r. otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, a w 2008 r. Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Nawet jeżeli ktoś nie kojarzy Połomskiego ze sceny, to na pewno zna jego największe przeboje: „Cała sala śpiewa” czy „Bo z dziewczynami”.

Jerzy Połomski w 2021 zamieszkał w Domu Artysty Weterana w Skolimowie. Zrobił to na własną prośbę, bo wymagał stałej opieki, a w swoim mieszkaniu na Mokotowie w Warszawie był sam. Gwiazdor nie miał żony ani dzieci. Zmarł w szpitalu w Warszawie.

- Był i niezwykłym artystą i niezwykłym człowiekiem. Wyjątkową osobowością. Wielki żal i wielka strata dla polskiej kultury - poinformowała menedżerka artysty Violetta Lewandowska.

I dodała: - Jerzy od środy był w szpitalu, lekarze walczyli o jego zdrowie. Nie mogę powiedzieć dokładnie, co się stało, bo jutro będzie akt zgonu. Nie chcę przekręcić. Wdała się jakaś infekcja, jakieś zakażenie, z którym organizm sobie nie poradził, pewnie ze względu na wiek. Dodam tylko, ale nic więcej nie powiem, że miał wcześniej uszkodzoną nogę. Miał operację nogi i to pewnie miało też wpływ. Tyle mogę powiedzieć - ujawniła „Faktowi”.  


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
FACEBOOK
Reklama
NAPISZ DO NAS

Zapraszamy do kontaktu!

Reklama