Adam nie jest jego prawdziwym imieniem, ale tak właśnie jest przedstawiany mężczyzna, który prowadzi walkę z nieprawidłowo parkującymi kierowcami. Kiedy widzi taki przypadek, z miejsca robi zdjęcie i donosi odpowiednim służbom. Tak samo było przed jedną ze szkół podstawowych w Warszawie.
„Od kilku lat dokumentuje tam kierowców, którzy mimo zakazu zatrzymywania się i postoju stają tam tak, że zasłaniają przejście dla pieszych czy wręcz na samych „zebrach” – podaje serwis brd24.pl.
Słyszę pod swoim adresem wulgaryzmy
Mężczyzna narzeka, że z samego rana rodzice podjeżdżają SUV-ami, parkują w obrębie skrzyżowania, przed przejściem, na przejściu. Często samochody nie odjeżdżają szybko, bo kierowcy „ucinają sobie pogawędki”. Pan Adam w ciągu kilku minut utrwala na zdjęciach nawet 5 wykroczeń.
– W związku z tym spotykam się oczywiście z nienawiścią. Słyszę pod swoim adresem wulgaryzmy, sugestie seksualne... Co niezbyt chyba przystoi osobom zamożnym, zawożącym dziecko do szkoły, w której czesne kosztuje 1600 zł. Jednak to, co stało się ostatnio, przebiło już wszystko... – mówi „łowca kierowców” łamiących przepisy ruchu drogowego.
Usłyszał: Robi pan zdjęcia dzieciom!
Otóż pewnego dnia pana Adama otoczyła grupa kierowców i chciała go zatrzymać. Wywiązała się dyskusja, w której ktoś nagle rzucił:
– Robi pan zdjęcia dzieciom! Wiele dzieci nam zgłaszało, że się boi tutaj przechodzić, bo pan tutaj stoi! – usłyszał.
Na miejsce od razu została wezwana policja. Mundurowi pouczyli pana Adama, że jeśli poczuł się pomówiony, może złożyć zawiadomienie w prokuraturze.
– Wszystko to odebrałem jako obrzydliwą próbę zastraszanie mnie za to, że przeze mnie źle parkujący rodzice zaczęli dostawać mandaty. Niczego się nie obawiam. Straż Miejska i policja mają od lat wiele dowodów, że te zdjęcia ode mnie właśnie z tego miejsca do nich też trafiały – podkreśla mężczyzna.
I zapowiada, że nadal będzie robił zdjęcia źle zaparkowanym samochodom.
Napisz komentarz
Komentarze