Od razu wyjaśnijmy: to putinowska Rosja jest agresorem i to ona zaatakowała Ukrainę. To przez decyzje Władimira Putina na Rosję nakładane są sankcje i embarga. To przez tę wojnę wiele znanych zachodnich firm wycofało się z rosyjskiego rynku.
Lista jest długa. Są na niej choćby Apple, Adidas, BMW, Ericsson, Ford, Lenovo, Mercedes czy Nokia. Lista ma przynajmniej 70 pozycji i stale dochodzą nowe. Niedawno z obecności w Rosji zrezygnowały, choć długo się wahały, McDonalds i Coca-Cola.
Kiedy ta ostatnia ogłosiła, że wycofuje się z Rosji, na rynku wybuchła panika. Rosjanie zaczęli sprzedawać butelki coca-coli nawet w internecie. Najdroższa oferta to „ostatnia puszka coca-coli” za 50 tys. rubli, czyli ponad 1,5 tys. zł. Na stronie znajdziemy także pojedyncze butelki coca-coli o pojemności 2 litrów albo całe zgrzewki. Jeden ze sprzedających stwierdził, że „w panice” – jak czytamy w portalu o2 - zrobił zapasy coli na kilka lat, ale doszedł do wniosku, że nie potrzebuje aż tyle i postanowił część sprzedać.
Już wiadomo, że takie działania utrudniają Rosjanom życie. Część produktów rynek jest w stanie zastąpić rodzimymi, bo – oprócz znanej sieci amerykańskich restauracji z burgerami – działają tam także rosyjskie.
Zabraknie leków
Zachodnie sankcje mają Rosjan zaboleć. I nie chodzi wyłącznie o wygody takie jak picie napojów gazowanych. Już teraz są w Rosji problemy z kupnem leków. Aż 85 procent sprzedawanych w Rosji lekarstw robionych jest ze sprowadzanych z Zachodu składników. Obecne zapasy – jak donosi dzisiejsza (10 marca) „Rzeczpospolita” – wystarczą na góra pół roku. Przed aptekami ustawiają się kolejki, bo pacjenci chcą kupić leki, dopóki jeszcze są w sprzedaży.
Kłopotem są także dostawy składników z Indii czy Chin, które chcą od rosyjskich partnerów zabezpieczeń finansowych, a o to dziś trudno, bo od ataku na Ukrainę rubel nie jest na światowym rynku wiele warty. I to nie koniec kłopotów, bo trudno jest zamówione produkty dostarczyć. Najwięksi, światowi dostawcy – DHL i FedEx – nie zawiozą do Rosji żadnej paczki.
„The Moscow Times”, niezależny i krytykujący wojnę rosyjski portal, donosi, że w aptekach już są problemy z zakupem insuliny. I to nie wszystko.
„Detaliści w Rosji ograniczą sprzedaż podstawowych artykułów spożywczych, aby ograniczyć spekulacje na czarnym rynku i zapewnić przystępność cenową, powiedział w niedzielę rząd, gdy sankcje nałożone na militarną inwazję Moskwy na Ukrainę zaczęły doskwierać” – informuje serwis. I dodaje, że organizacje handlowe poprosiły rząd o możliwość wprowadzenia w dowolnym momencie limitu sprzedawanych towarów w sklepach. Ministerstwo Przemysłu i Handlu przystało na tę propozycję.
Na pewno ich tam nie ma?
Firm, które z Rosją nie chcą mieć nic wspólnego, jest dużo, ale okazuje się, że działanie takich marek często nie jest jednoznaczne. Agencja Reutera ujawnia, że np. firmy Procter&Gamble, Unilever, Nestle czy Danone ograniczyły swoją działalność w Rosji – nie mają zamiaru inwestować, nie reklamują się – ale nadal dostarczają tam podstawowe produkty.
Kto się wycofał z Rosji [część firm]
Apple
Adidas
Audi
BMW.
Chevrolet
Cadillac
CD Projekt
Chanel
Coca-Cola
Dell
DHL
Ericsson
Exxon Mobil
Fedex
Ford
Formuła 1
General Motors
Generali
HP
Harley Davidson
H&M
IKEA
Inditex
Intel
Jaguar
Lenovo
LVMH
McDonalds
Mercedes.
Microsoft
Nike
Paramount
Pepsi
Porsche
Renault
Sony Pictures
Toyota
Volvo
Volkswagen
Napisz komentarz
Komentarze